Zmiana polityki dotyczącej wymiany środków z UE to jeden z wyrazów nowego podejścia banku centralnego do walki z inflacją. Od pewnego czasu prezes Glapiński przekonuje rynki, że jest zdeterminowany do podwyższania stóp procentowych do odpowiedniego poziomu, a w tym tygodniu doszedł nowy element, czyli podkreślanie znaczenia aprecjacji złotego w cyklu zacieśniania polityki pieniężnej.
To wszystko nie pozostaje bez wpływu na wycenę naszej waluty. Tylko podczas środowej konferencji prezesa Glapińskiego złoty umocnił się o ponad dwa grosze. Co prawda w czwartek już spora część tej euforycznej reakcji wyparowała z rynku, nie zmienia to faktu, że obecnie euro (ok. 4,5 zł) jest nawet o 20 groszy tańsze niż pod koniec listopada, gdy mieliśmy do czynienia z lokalnym szczytem.
Gra warta świeczki
– To dobrze, że NBP zaczął zwracać większą uwagę na kwestię kursu walutowego – zaznacza Karol Pogorzelski, ekonomista Banku Pekao SA. – Kanał kursowy jest najszybciej działającym kanałem transmisji polityki pieniężnej i przy znaczącym umocnieniu mógłby mieć walny wpływ na obniżenie inflacji – wyjaśnia.
Silny złoty ma bowiem bezpośredni wpływ na ceny dóbr importowanych. A że Polska sporo importuje (w okresie grudzień 2020 – listopad 2021 sprowadziliśmy towary za 274 mld euro, czyli 1,2 bln zł), to ma to też wpływ na poziom inflacji. Jak szacuje Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, każde umocnienie złotego o 1 proc. odejmuje od inflacji w Polsce 0,1–0,2 pkt proc.
– Skokowe umocnienie złotego do 4,20 za euro obniżyłoby inflację na koniec roku o ok. 1,5 pkt proc. – analizuje też Karol Pogorzelski. – Czyli wyniosłaby, powiedzmy, nie 7 proc., ale 5,5 proc. Jest to zatem gra warta świeczki z punktu widzenia banku centralnego – dodaje.
Jakie relacje z Brukselą
Problem w tym, że poza opisanymi wcześniej instrumentami (podwyżki stóp, odejście od wymiany środków z UE przez NBP czy interwencje werbalne) bank centralny nie ma w swoim arsenale wiele więcej narzędzi do umacniania złotego. – By obecny trend utrzymał się na stałe, potrzeba czegoś więcej – zaznacza Piotr Bielski.