Chodzi o Wongę, której klienci na początku mogli pożyczać tylko niewielkie kwoty i na krótko - 500 zł na 30 dni. W 2014 r., po przyjęciu nowej strategii biznesowej, punkt ciężkości zaczął przesuwać się od chwilówek w stronę kredytów ratalnych. Dziś pod względem wartości całego portfela 90 proc. pożyczek stanowią pożyczki ratalne. Tylko pozostałe 10 proc. to tzw. „chwilówki".

Jak zwraca uwagę portal PRnews, teraz klient Wongi może pożyczyć już do 10 tys. zł na dwa lata (choć średnia kwota pożyczki ratalnej wynosi wciąż mniej, bo 2 tys. zł, a średni okres pożyczki to 300 dni). Natomiast od kilku miesięcy trwa pilotaż jeszcze dłuższych pożyczek – do trzech lat na kwotę 15 tys. zł. Jak zapewnia Marcin Borowiecki, prezes Wonga, ich cena dla najlepszych klientów jest na poziomie ofert banków działających w segmencie consumer finance – zaznacza portal.

To jednak nie koniec. Jak donosi PRnews wkrótce na platformie mogą pojawić się kredyty na znacznie wyższe kwoty – nawet do 50 tys. zł. Dla firmy, która nie przyjmuje depozytów i finansuje się środkami własnymi i brytyjskiej matki, byłby to jednak spory ciężar. Dlatego pojawił się pomysł na współpracę z bankami. Klienci za pośrednictwem strony internetowej Wongi mogliby zaciągać kredyty dostarczane przez banki. Trwają rozmowy, ale decyzja jeszcze nie zapadała.

Wonga podkreśla, że nie jest typową firmą pożyczkową udzielającą chwilówki. Świadczy o tym m.in. profil jej klienta - wyedukowanego finansowo, pożyczającego odpowiedzialnie. Wonga podobnie jak większość dużych graczy w segmencie pożyczkowym prześwietla potencjalnego klienta w Biurze Informacji Kredytowej, a także we wszystkich biurach informacji gospodarczej. Na razie strategia się sprawdza - spłacalność pożyczek jest dobra. Odsetek straconych pożyczek wynosi 3 proc. Pożyczki z opóźnieniem ponad 90 dni to 4 proc. portfela.