Niemniej prezes NBP najwidoczniej chciałby ułatwić życie inwestorom tak bardzo, jak to tylko możliwe, gdyż zadeklarował niedawno, że bank centralny zamierza opracowywać projekcje przyszłych stóp procentowych. W praktyce oznaczałoby to, że RPP z wyprzedzeniem informowałaby o swoich decyzjach, które zostaną podjęte za kilka kwartałów. Są jednak powody, by wątpić w efektywność tego rozwiązania.

Przede wszystkim nie liczy się ilość, lecz jakość dostarczanych informacji. Dotychczas wypowiedzi poszczególnych członków RPP dotyczące zmian stóp procentowych nie pokrywały się z rzeczywistymi decyzjami władz monetarnych. Nie jest to żaden zarzut, ponieważ w zmieniającej się gospodarce zawsze istnieje ryzyko, że działania, które obecnie wydają się najlepszym rozwiązaniem, w przyszłości mogą się okazać niewystarczające. Niemniej skoro RPP nie może precyzyjnie przewidzieć, do jakiego poziomu podniesie stopy procentowe w perspektywie najbliższych trzech miesięcy, po co miałaby przedstawiać prognozy dotyczące dłuższego horyzontu?

Drugim i znacznie ważniejszym powodem, dla którego władze monetarne nie powinny ogłaszać swojej prognozy stóp, jest to, że publikacja takiej projekcji mogłaby ograniczyć swobodę działania RPP. Już jakiś czas temu osoby zajmujące się badaniem zachowań na rynkach finansowych zauważyły, że inwestorzy, którzy podjęli decyzję inwestycyjną, starają się interpretować wszystkie napływające dane jako potwierdzenie swojego scenariusza. Jednocześnie przywiązują oni zbyt małą wagę do informacji świadczących o tym, że decyzja inwestycyjna była błędna. Ten typ zachowań dotyczy również analityków rynkowych oraz może się odnosić do członków RPP. Gdy już opublikowana zostanie projekcja, część członków Rady może się czuć związana z przedstawionym scenariuszem i nie reagować z należytą elastycznością na napływające dane. A to oznaczałoby zmniejszenie efektywności polityki pieniężnej.

Jeżeli bank centralny chce dostarczać rynkom więcej informacji, może warto byłoby się zastanowić nad innym rozwiązaniem. Na przykład nad przedstawianiem projekcji inflacji przy założeniu, że stopy będą kształtować się zgodnie z oczekiwaniami rynkowymi. Dałoby to inwestorom sygnał, czy spodziewają się wystarczających zmian stóp, a RPP nie musiałaby zajmować się przedstawianiem własnych prognoz.