Urzędnicy hrabstwa Lebanon przyznali, że pięć lub sześć maszyn mogło być źle skalibrowanych. Sugerowali też, że niektórzy wyborcy mogli nie trafić precyzyjnie we właściwy przycisk do głosowania na ekranie maszyny.
Megan Sweeney, dyrektor ds. komunikacji Partii Republikańskiej stwierdziła jednak, że sprawie bacznie przygląda się zespół partyjnych prawników. - To bardzo niepokojące - podkreśliła. Wcześniej przed oszustwami, do jakich może dojść w tym stanie przestrzegał sam Trump - jego zdaniem Clinton może tu zwyciężyć tylko dzięki oszustwom.
Michael Anderson, przewodniczący lokalnego Biura Wyborczego zapewnił, że Biuro ma na usługach eksperta ds. oprogramowania, który - po zgłoszeniu nieprawidłowego działania maszyny, natychmiast interweniuje, a wyborca może oddać swój głos jeszcze raz.
USA Today przytacza relacje mieszkańców miast hrabstwa Lebanon, którzy nie mogli oddać głosu na Trumpa. Fred Stafford, po zgłoszeniu problemu komisji wyborczej, oddawał głos jeszcze kilka razy, aż wreszcie maszyna zarejestrowała jego głos zgodnie z jego wolą.
Z kolei Roy Gingrich relacjonuje, że "myślał, iż eksploduje", kiedy głos na Trumpa został mu zaliczony jako głos na Clinton. W tym przypadku problemem był zabrudzony ekran - po przetarciu maszyna zarejestrowała głos poprawnie.