- To się odbyło w kluczowym momencie kampanii prezydenckiej i było ewidentnie zmanipulowanym, prawdopodobnie przemyślanym w warstwie manipulacyjnej, przekazem. Przekazem, który jasno pokazał to, co nie ulega żadnej wątpliwości dla dziennikarzy „Die Welt”, czy innych mediów niemieckich - że jest kandydat w tych wyborach, który Niemcom bardziej będzie odpowiadał - mówił Zybertowicz w Telewizji Trwam, komentując publikacje prasowe, dotyczące aktu łaski, jakiego w marcu prezydent udzielił mężczyźnie skazanemu za czyn pedofilski.
Dziennik „Fakt” należy do Ringier Axel Springer Polska, wydawcy będącego częścią Ringier Axel Springer Media AG. RASM został założony przez szwajcarską spółkę Ringier AG i niemiecką - Axel Springer SE. W tej ostatniej najwięcej udziałów mają w niej nie Niemcy, ale Amerykanie z międzynarodowej firmy inwestycyjnej KKR. Posiada ona 48 proc. akcji RASM. Resztę ma m.in. wdowa po Axelu Springerze, założycielu wydawnictwa.
Akt łaski dotyczył uchylenia zakazu kontaktowania się i zbliżania do ofiar: matki i jej córki – dziś osoby ponad 20-letniej. O ułaskawienie wnioskowały ofiary.
- Gdy wsłuchujemy się w pewne głosy dziennikarzy niemieckich, to widzimy wyraźne przekonanie, że oni chcą nas cywilizować, oni chcą nas uczyć o tym, co jest dobre, słuszne i piękne. Mam wrażenie, że nurt myślenia politycznego, który jest bliski kandydatowi Rafałowi Trzaskowskiemu, to jest nurt słuchania – posłuchamy Berlina, Paryża, Brukseli i będziemy posłuszni. To jest chyba brak przekonania, że współpraca z krajami w Unii, z mniejszymi i z większymi, powinna zawierać elementy partnerskie - przekonywał doradca prezydenta.
Zybertowicz dowodził, że Rafał Trzaskowski „jest człowiekiem Donalda Tuska”. A kto wybrał premiera Donalda Tuska szefem Rady Europejskiej? Przecież nie Polacy go wybrali ani on sam się nie wybrał, tylko decyzja kanclerz Angeli Merkel spowodowała, że został człowiekiem, który objął ważny urząd unijny, porzucając swoją „misję premierowską” w Polsce i porzucając swoją Platformę, która już słabła; zostawił ją na pastwę losu polityków mniej sprawnych. (…) Nic dziwnego, że główne media niemieckie chciałyby, żeby ten kandydat pełnił najważniejszy urząd w Polsce. To nie ulega najmniejszej wątpliwości - stwierdził.