Ławrow na konferencji w Moskwie poinformował, że Rosja i Turcja są gotowe koordynować działania w prowincji Idlib.

W czwartek w wyniku nalotu syryjskiego lotnictwa w prowincji Idlib zginęło 33 żołnierzy tureckich. Turcja twierdzi, że do ataku doszło w rejonie co do którego Rosjanie - sojusznicy prezydenta Syrii Baszara el-Asada - wiedzieli, że stacjonują tam tureccy żołnierze. Według Ankary w rejonie ataku nie było żadnych grup zbrojnych.

W odwecie za atak tureckie lotnictwo, drony i artyleria miały zaatakować ok. 200 celów związanych z syryjską armią w Idlib - poinformował minister obrony Turcji Hulusi Akar. W wyniku ataków "zneutralizowanych" miało zostać 309 syryjskich żołnierzy, a także m.in. 23 czołgów i pięć śmigłowców.

W grudniu wspierane przez rosyjskie siły powietrzne syryjskie siły rządowe rozpoczęły ofensywę, której celem jest opanowanie prowincji Idlib - ostatniego bastionu rebeliantów w trwającej od lat wojnie w Syrii. Na ofensywę wojsk Baszara el-Asada zareagowała Turcja, która wysłała do prowincji Idlib żołnierzy i sprzęt wojskowy, wspierając rebeliantów.

Wcześniej, latem 2018 roku, Turcja i Rosja wynegocjowały utworzenie w Idlib strefy deeskalacji. Porozumienie o zawieszeniu walk w tej prowincji było jednak często łamane.