Stany Zjednoczone nałożyły we wrześniu sankcje na flotę konglomeratu COSCO Shipping z Szanghaju (1114 statków, w tym 120 zbiornikowców), co wywołało skok stawek za fracht, bo klienci zaczęli nagle szukać bezpiecznych jednostek do przewozu ropy naftowej. Ceny wynajęcia superzbiornikowca z amerykańskiego wybrzeża Zatoki Meksykańskiej do Singapuru przekroczyła 17 mln dolarów, a do Chin 22 mln, podczas gdy przed sankcjami kosztowało to 6-8 mln dolarów.
Tak duży wzrost stawek okazał się zbyt atrakcyjny dla niektórych armatorów, którzy mieli wcześniej plany instalowania nowych systemów filtrujących spaliny (scrubbers), co wiązało się z odstawieniem statków na 30-60 dni. — Możemy potwierdzić, że niektórzy właściciele statków odroczyli odsyłanie ich do suchych doków zgodnie z planami w październiku i listopadzie, aby skorzystać na rosnących cenach transportu — powiedział szef działu firmy badawczej transportu morskiego i handlu IHS Markit w Singapurze, Rahul Kapoor.
Brak jednostek do transportu ropy stał się tak dotkliwy, że niektórzy armatorzy zaczęli ładować ją do jednostek przeznaczonych do przewozu czystych produktów naftowych, np. benzyny, mimo kosztów późniejszego czyszczenia ich. — Obecny poziom stawek przewozowych absolutnie nie zachęca do instalowania filtrów — dodał Kapoor.
Międzynarodowa Organizacja Morska IMO wprowadziła wcześniej normę obowiązującą od 1 stycznia 2020, która przewiduje, że zawartość siarki w paliwie okrętowym musi zmaleć do 0,5 proc. z obecnych 3,5 proc., co znacznie zwiększy koszty zakupu tego paliwa. Jedynie zbiornikowce wyposażone w kosztowne systemy filtrowania spalin (scrubbery) usuwające siarkę będą mogły w dalszym ciągu korzystać z tańszego zasiarczonego paliwa.
Przy niedoborze mocy przewozowych doszło do gwałtownego skoku stawek za fracht, więc armatorzy mogą nadal korzystać. — Jeden pełny ładunek przy obecnych cenach może nie tylko sfinansować zainstalowanie tych filtrów, ale także pokryć dodatkowe koszty związane z zainstalowaniem scrubberów w terminie późniejszym — wyjaśnił Kapoor.