Aleppo. Decydująca walka o miasto

Syryjski dyktator jest bliski największego sukcesu militarnego. Rebelianci postanowili do tego nie dopuścić.

Aktualizacja: 02.08.2016 06:58 Publikacja: 01.08.2016 18:52

Rebelianci z jednego z ugrupowań islamistycznych atakują wojska rządowe w południowo-zachodniej częś

Rebelianci z jednego z ugrupowań islamistycznych atakują wojska rządowe w południowo-zachodniej części Aleppo

Foto: AFP

W poniedziałek rebelianci – głównie skrajni islamiści, ale niepowiązani z tzw. Państwem Islamskim – prowadzili najpoważniejsze od dawna ataki na wojska rządowe w okolicach Aleppo, metropolii w północno-zachodniej Syrii. I zestrzelili w okolicach miejscowości Tell Sultan w sąsiedniej prowincji Idlib rosyjski śmigłowiec, który leciał z Aleppo do bazy w okolicach Latakii nad Morzem Śródziemnym.

Był to helikopter transportowy Mi-8. Na jego pokładzie znajdowało się pięć osób, w tym dwóch oficerów. Wszyscy zginęli. Na portale społecznościowe trafiły zdjęcia rozbitej maszyny i filmy, na których widać, jak bezczeszczone są zwłoki Rosjan.

Rosyjski MON zapewniał, że Mi-8 wracał z akcji humanitarnej, miał dostarczyć pomoc dla mieszkańców Aleppo. Nie wszyscy w to uwierzyli, bo podobne śmigłowce brały w przeszłości udział w nalotach.

Rosjanie, od kiedy dziesięć miesięcy temu zaangażowali się militarnie po stronie dyktatora, nie doznali tak dotkliwej straty jak pod Tell Sultan. Po południu przeprowadzili serię nalotów odwetowych w okolicy.

Aleppo, jedno z najstarszych miast świata, przed rozpoczętą pięć lat temu wojną domową było też ze swoimi przeszło 2 mln mieszkańców najludniejszym miastem Syrii. Teraz w obróconym częściowo w gruzy Aleppo jest ich parę razy mniej. A kolejni uciekają, bo w mieście i jego okolicach rozgrywa się bitwa, być może decydująca dla przyszłości konfliktu syryjskiego.

W zeszłym tygodniu wojskom rządowym wspieranym przez Rosjan udało się domknąć pierścień wokół wschodnich dzielnic Aleppo, bastionu rebeliantów. Zostali tam odcięci od świata wraz z około 300 tys. cywilów (inne szacunki mówią o 200 tys.).

Wydawało się, że rebelianci są skazani w Aleppo na porażkę, która byłaby wielkim sukcesem Baszara Asada – a także Władimira Putina. Siły dyktatora i rosyjskie utworzyły korytarze, którymi cywile i ci rebelianci, co porzucą broń, mogą opuścić oblężone wschodnie dzielnice. Nikt nie ma złudzeń, że nie przyświecały im cele wyłącznie humanitarne. Chcieli mieć oczyszczone pole do ostatecznego pokonania rebeliantów atakami z powietrza.

Taką taktykę wojska rządowe zastosowały dwa lata temu w Homs (leżącym między Aleppo i Damaszkiem), odcinając rebeliantów wraz z bliskimi śmierci głodowej mieszkańcami. Od kilkunastu miesięcy to 800-tys. miasto, wcześniej najbardziej zbuntowane, jest pod całkowitą kontrolą Baszara Asada.

W Aleppo niewielu cywilów skorzystało z korytarzy humanitarnych (od czwartku – 169 plus kilkudziesięciu rebeliantów po złożeniu broni), a naloty się wzmogły. W niedzielę, jak podawały zachodnie media, rosyjskie samoloty wielokrotnie bombardowały wschodnie Aleppo. Jedną z dzielnic atakowały też syryjskie śmigłowce wojskowe.

W niedzielę rebelianci kontrolujący nadal tereny pod Aleppo rozpoczęli rozbijanie pierścienia wojsk rządowych, próbując się przebić od południowego zachodu do wschodnich dzielnic metropolii. Doszło do dziesiątek ataków, pojawiły się, często niepotwierdzone, informacje o zdobytych przez rebeliantów ważnych gmachach i osiedlach.

Kim są rebelianci? To prawie wyłącznie skrajni islamiści z kilku ugrupowań. Najsilniejsze z nich to Ahrar asz-Szam (Wolni Ludzie Lewantu), które na Zachodzie nie trafiło na czarną listę organizacji terrorystycznych, choć niektórzy by je tam widzieli.

Poza tym Front Podboju Lewantu, który jeszcze kilka dni temu nosił nazwę Front an-Nusra i uznawał zwierzchnictwo Al-Kaidy (wypowiedzenie go nie spowodowało usunięcia organizacji z amerykańskiej czarnej listy). Zachód ma problem, bo antyasadowska rebelia prawie całkowicie się zradykalizowała.

– Tak, Ahrar asz-Szam to organizacja salaficka, ale zwalcza zacięcie tzw. Państwo Islamskie i jednocześnie Baszara Asada. Zachód nie musi popierać żadnych oddziałów, ma moc, by powiedzieć: stop tej eksterminacji dokonywanej przez reżim i Rosjan. Cała ludność nie jest przecież salaficka, a jest masakrowana – mówi „Rz" Nadi Shehadi, ekspert londyńskiego think tanku Chatham House.

– Wygląda na to, że Rosja, zresztą wraz z Iranem, całkowicie narzuciła Ameryce swój plan działania, co prowadzi do umocnienia Asada. A jednocześnie do wzrostu radykalizmu. Rosjanie już coś podobnego przerobili w Czeczenii – dodaje.

W poniedziałek rebelianci – głównie skrajni islamiści, ale niepowiązani z tzw. Państwem Islamskim – prowadzili najpoważniejsze od dawna ataki na wojska rządowe w okolicach Aleppo, metropolii w północno-zachodniej Syrii. I zestrzelili w okolicach miejscowości Tell Sultan w sąsiedniej prowincji Idlib rosyjski śmigłowiec, który leciał z Aleppo do bazy w okolicach Latakii nad Morzem Śródziemnym.

Był to helikopter transportowy Mi-8. Na jego pokładzie znajdowało się pięć osób, w tym dwóch oficerów. Wszyscy zginęli. Na portale społecznościowe trafiły zdjęcia rozbitej maszyny i filmy, na których widać, jak bezczeszczone są zwłoki Rosjan.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786