Mijający 2020 r., naznaczony pandemią koronawirusa, okazał się bardzo trudny dla producentów maszyn i firm świadczących usługi dla górnictwa. Z powodu pogarszającej się sytuacji finansowej część spółek węglowych zaczęła ograniczać inwestycje, a nawet zawiesiła wykonywanie niektórych umów z wykonawcami. Po pełnym wyzwań drugim kwartale trzeci przyniósł względną stabilizację funkcjonowania sektora, jednak przy zauważalnie niższym poziomie zleceń niż przed rokiem.

Czytaj także: Jak radzą sobie kopalnie węgla podczas drugiej fali pandemii

Dla branży okołogórniczej kluczowe jest to, jak obecna sytuacja rynkowa przełoży się na inwestycje w kopalniach w Polsce i na świecie. – Obawiam się, że 2021 r. może być dla tej branży jeszcze trudniejszy. Polityka klimatyczna Unii Europejskiej mocno przyspieszyła, a plany redukcji emisji CO2 ogłasza coraz więcej państw na całym świecie, w tym Chiny. Spodziewam się, że nakłady inwestycyjne w górnictwie węgla zostaną ścięte, i to nie tylko w Polsce – przewiduje Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ.

Mocny spadek zleceń spowodował, że firmy pracujące dla kopalń zostały zmuszone do dopasowania struktur organizacyjnych do nowych warunków. Producent maszyn Famur zdecydował się na zamknięcie dwóch fabryk i zwolnienia grupowe. Z kolei wykonujący roboty górnicze Bumech postanowił zainwestować we własną kopalnię i przejąć od czeskiego koncernu EPH zakład wydobywczy Silesia w Czechowicach-Dziedzicach.