Bezpieczeństwo chemikaliów na papierze

Wielkie firmy farmaceutyczne, producenci żywności, leków i tworzyw sztucznych wykorzystują miliony ton chemikaliów bez przeprowadzania ważnych kontroli bezpieczeństwa – wynika z badania, które poznała „Rzeczpospolita".

Aktualizacja: 21.05.2019 07:03 Publikacja: 20.05.2019 21:00

Bezpieczeństwo chemikaliów na papierze

Foto: Fotolia

Takie są wyniki dochodzenia przeprowadzonego przez niemiecką organizację BUND, które będą opublikowane we wtorek w porozumieniu z siecią organizacji ekologicznych European Environmental Bureau (EEB). Chodzi o 654 firmy, z których znaczna część działa w Polsce albo jako producenci, albo jako dystrybutorzy czy sprzedawcy.

Analiza BUND dotyczy badania przeprowadzonego przez niemiecki rząd w 2014 roku, które wykazało, że tylko 1 z 1814 dokumentacji była pełna. Do tych danych BUND zażądał dostępu na podstawie przepisów o wolności informacji. Uzyskał go, dzięki czemu może pokazać nazwy substancji chemicznych, firm i sektorów gospodarki. Wśród nich pięć z dziesięciu największych firm chemicznych na świecie: BASF, Dow Chemical, SABIC, Ineos, ExxonMobil. Inne obejmują 3M, Henkel, Sigma-Aldrich, Solvay, Du Pont, Clariant, Thermo Fisher. Ale są też firmy polskie, jak PKN Orlen, Grupa Lotos. Grupa Azoty, Petrochemia Blachownia, czy wiele mniejszych spółek używających substancji chemicznych. Lista obejmuje producentów żywności i napojów, jak DSM, kosmetyków (L'Oréal) czy wielkie koncerny produktów konsumpcyjnych, jak Colgate-Palmolive czy Procter and Gamble.

W UE obowiązuje pakiet legislacji chemicznej REACH, który wymaga od producentów i importerów substancji chemicznej przeprowadzenia analizy. Na jej podstawie krajowe organy kontrolne decydują o jej dopuszczeniu na rynek. Nawet ECHA, czyli europejska agencja nadzoru nad chemikaliami, przeprowadziła własne dochodzenie i doszła do wniosku, że 2/3 ze sprawdzonych przez nią 700 substancji chemicznych nie ma prawidłowo przeprowadzonych testów. Mimo to są dopuszczone na rynek, a potem nie są z niego wycofywane. Przez dziesięć lat od swojego powstania w 2007 roku ECHA wycofała tylko cztery z około 20 000 dokumentacji chemicznych. W konsekwencji te sporne substancje używane są potem nie tylko przez wielki światowe koncerny, ale też przez dziesiątki tysięcy innych w całym łańcuchu produkcyjnym.

Wśród substancji, dla których nie ma pełnej analizy bezpieczeństwa, jest m.in. ftalan dibutylu stosowany jako plastyfikator w podłogach, meblach, zabawkach, materiałach budowlanych, zasłonach, obuwiu, wyrobach skórzanych, papierowych i kartonowych oraz sprzęcie elektronicznym. Może zaszkodzić nienarodzonym dzieciom, podejrzewa się, że zmniejsza płodność i jest bardzo toksyczny dla organizmów wodnych. Inna niebezpieczna substancja to octan metylu, używany w produktach do powlekania, klejach i szczeliwach, kosmetykach i produktach do pielęgnacji ciała, produktach do prania i czyszczenia. Powoduje poważne podrażnienie oczu, może wywoływać uczucie senności lub zawroty głowy.

Kolejny to trichloroetylen, stosowany głównie w przemyśle. Powoduje podrażnienie skóry i poważne podrażnienie oczu. Podejrzewa się, że powoduje wady genetyczne, może powodować raka. Jest szkodliwy dla organizmów wodnych z długotrwałymi skutkami. – Firmy chemiczne od lat kwestionują prawo i uciekają od niego, sprzedając substancje, które mogą powodować nowotwory hormonalne, zaburzenia mózgu i inne poważne problemy zdrowotne. Jako konsumenci jesteśmy trzymani w ciemności, nie wiedząc, czy codzienne produkty są bezpieczne czy nie – powiedział Manuel Fernandez, dyrektor ds. polityki chemicznej BUND.

Sama Komisji Europejska przyznaje, że tylko ułamek obecnych na rynku unijnym chemikaliów został szczegółowo przebadany. I że cały system wymaga radykalnej reformy. To dynamicznie rosnący rynek, który bez wystarczającej liczby ludzi i pieniędzy, i bez odpowiednich regulacji może wymknąć się spod kontroli. Światowa sprzedaż chemikaliów podwoiła się w latach 2004–2014, i znów się podwoi do 2030 roku. Według KE na unijnym rynku 60 proc. chemikaliów (w ujęciu wagowym) jest szkodliwe dla zdrowia lub środowiska.

Takie są wyniki dochodzenia przeprowadzonego przez niemiecką organizację BUND, które będą opublikowane we wtorek w porozumieniu z siecią organizacji ekologicznych European Environmental Bureau (EEB). Chodzi o 654 firmy, z których znaczna część działa w Polsce albo jako producenci, albo jako dystrybutorzy czy sprzedawcy.

Analiza BUND dotyczy badania przeprowadzonego przez niemiecki rząd w 2014 roku, które wykazało, że tylko 1 z 1814 dokumentacji była pełna. Do tych danych BUND zażądał dostępu na podstawie przepisów o wolności informacji. Uzyskał go, dzięki czemu może pokazać nazwy substancji chemicznych, firm i sektorów gospodarki. Wśród nich pięć z dziesięciu największych firm chemicznych na świecie: BASF, Dow Chemical, SABIC, Ineos, ExxonMobil. Inne obejmują 3M, Henkel, Sigma-Aldrich, Solvay, Du Pont, Clariant, Thermo Fisher. Ale są też firmy polskie, jak PKN Orlen, Grupa Lotos. Grupa Azoty, Petrochemia Blachownia, czy wiele mniejszych spółek używających substancji chemicznych. Lista obejmuje producentów żywności i napojów, jak DSM, kosmetyków (L'Oréal) czy wielkie koncerny produktów konsumpcyjnych, jak Colgate-Palmolive czy Procter and Gamble.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Raport ZUS: stabilna sytuacja Funduszu Ubezpieczeń Społecznych
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Biznes
ZUS: 13. emerytury trafiły już do ponad 6 mln osób
Materiał partnera
Silna grupa z dużymi możliwościami
Biznes
Premier Australii o Elonie Musku: Arogancki miliarder, który myśli, że jest ponad prawem
Biznes
Deloitte obserwuje dużą niepewność w branży chemicznej