Boże Narodzenie - sezon na ość w gardle

Jeśli zdarzy się nam połknąć ość, nie zagryzajmy jej chlebem - apelują laryngolodzy.

Publikacja: 25.12.2019 20:19

Boże Narodzenie - sezon na ość w gardle

Foto: Adobe stock

Okres Bożego Narodzenia przez laryngologów nazywany jest sezonem ościowym. - Najwięcej pacjentów z połkniętą ością zgłasza się w pierwszy dzień świąt – mówi laryngolog dr Michał Wątróbski. Ości najczęściej połykamy w Wigilię, ale wszyscy mają nadzieję, że przez noc gardło jakoś sobie poradzi i dlatego zgłaszają się dopiero na drugi dzień - pisze Onet.

Jeśli zdarzy nam się zjeść ość i nie trafi ona do żołądka, ale utknie po drodze, poczujemy ból w gardle, który będzie się nasilał przy przełykaniu śliny. Może też wystąpić ślinotok. Nie ma co liczyć na to, że ość rozpuści się sama. Kiedy uda się jej przedostać do żołądka, zostanie tam raczej strawiona, ale jeżeli wbije się w gardło lub przełyk, musi zostać wyciągnięta. – Taka ość najczęściej wbija się w migdałki, nasadę języka lub dołki językowo-nagłośniowe – mówi dr Wątróbski. Gdyby nie zatrzymała się tam, mogłaby trafić do przełyku, gdzie narobiłaby znacznie więcej szkód. – Najczęściej w szpitalu wyciągamy 3-, 4-centymetrowe ości. Zdarzają się jednak też 5-milimetrowe, które bardzo trudno zobaczyć.

Istnieje przesąd ludowy, że połkniętą ość najlepiej zagryźć chlebem. – Nic bardziej mylnego – mówi dr Wątróbski. Już sam odruch połykania polegający na zaciskaniu mięśni gardła może jeszcze głębiej wbić ość. – Język działa jak tłok , który przepycha pokarm do gardła. Tam dachówkowato ułożone mięśnie wykonują ruchy przepychające połknięte pokarmy do przełyku, który też ma swoją strukturę mięśniową. Jeśli ość nie wbije się głębiej w wyniku tych ruchów, chleb może przepchnąć ją do przełyku. Tymczasem w odległości 17-23 cm od jamy ustnej po lewej stronie biegnie aorta. Jej przebicie mogłoby być katastrofalne w skutkach. Bez szybkiej pomocy pacjent mógłby się wykrwawić lub zadławić krwią – wyjaśnia laryngolog.

- W laryngologii jest taka zasada, że jeśli ciało obce trafiło do organizmu, trzeba je ewakuować tą samą drogą. Dotyczy to nie tylko gardła, ale i również nosa i ucha - mówi dr Wątróbski. Radzi, aby w przypadku połknięcia ości, spróbować samemu lub przy pomocy innej osoby wyciągnąć ją. – Trzeba zaświecić lampą lub latarką w gardło i przy użyciu długiej pęsety wyciągnąć ość. Jeśli się nie uda, należy skorzystać z pomocy lekarza, najlepiej na oddziale laryngologicznym lub na pogotowiu. Laryngolog może użyć specjalnego lusterka, aby zajrzeć głębiej lub zrobić videolaryngoskopię, czyli wprowadzić do gardła urządzenie z kamerą. Niekiedy, aby znaleźć ciało obce, robi się zdjęcie rentgenowskie z odpowiednim kontrastem.

- Jeśli nie usuniemy wbitej w śluzówkę gardła ości, zrobi się stan zapalny i pojawi się ropa. Najpierw będzie to lokalny stan zapalny manifestujący się bólem szyi z gorączką. Jednak bliskość tętnicy szyjnej doprowadzającej krew do mózgu i żyły szyjnej pompującej ją do serca grozi rozprzestrzenieniem się zakażenia, a nawet sepsą, która jest stanem zagrażającym życiu – wyjaśnia dr Wątróbski.

Dlatego nie wolno lekceważyć objawów wskazujących na utkwienie ości. Leczenie takiego stanu zapalnego polega na usunięciu jego źródła, czyli ewakuacji ciała obcego. Trzeba też podać antybiotyk, a niekiedy nakłuwać ropnie.

Okres Bożego Narodzenia przez laryngologów nazywany jest sezonem ościowym. - Najwięcej pacjentów z połkniętą ością zgłasza się w pierwszy dzień świąt – mówi laryngolog dr Michał Wątróbski. Ości najczęściej połykamy w Wigilię, ale wszyscy mają nadzieję, że przez noc gardło jakoś sobie poradzi i dlatego zgłaszają się dopiero na drugi dzień - pisze Onet.

Jeśli zdarzy nam się zjeść ość i nie trafi ona do żołądka, ale utknie po drodze, poczujemy ból w gardle, który będzie się nasilał przy przełykaniu śliny. Może też wystąpić ślinotok. Nie ma co liczyć na to, że ość rozpuści się sama. Kiedy uda się jej przedostać do żołądka, zostanie tam raczej strawiona, ale jeżeli wbije się w gardło lub przełyk, musi zostać wyciągnięta. – Taka ość najczęściej wbija się w migdałki, nasadę języka lub dołki językowo-nagłośniowe – mówi dr Wątróbski. Gdyby nie zatrzymała się tam, mogłaby trafić do przełyku, gdzie narobiłaby znacznie więcej szkód. – Najczęściej w szpitalu wyciągamy 3-, 4-centymetrowe ości. Zdarzają się jednak też 5-milimetrowe, które bardzo trudno zobaczyć.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
radio
Lech Janerka zaśpiewa w odzyskanej Trójce na 62-lecie programu
Kultura
Zmarł Leszek Długosz
Kultura
Timothée Chalamet wyrównał rekord Johna Travolty sprzed 40 lat
Kultura
Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie podaje datę otwarcia
Kultura
Malarski instynkt Sharon Stone