Liberia: 1000 dzieci nazwano na cześć jednej położnej

Alice Sumo miała zaledwie 20 lat i była początkującą położną, gdy musiała przyjąć pierwszy poród - w sytuacji, gdy lokalna milicja trzymała ją pod bronią - pisze "The Independent".

Aktualizacja: 24.05.2018 11:54 Publikacja: 24.05.2018 09:37

Liberia: 1000 dzieci nazwano na cześć jednej położnej

Foto: stock.adobe.com

Sumo trafiła do targanej wojną domową Liberii, by zostać położną w tym kraju. Wciąż przechodziła szkolenie, kiedy któregoś dnia na poboczu zobaczyła młodą kobietę rodzącą dziecko.

Znajdujący się niedaleko bojówkarze jednej z milicji grozili, że użyją broni, aby uciszyć jęki bólu kobiety.

- Krzyczała i krzyczała. Uzbrojeni mężczyźni też krzyczeli: "Czy jest ktoś, kto może pomóc? Zabijemy tę kobietę jeśli nie przestanie krzyczeć" - relacjonuje Sumo.

Alice zaproponowała, że pomoże, mimo że bojówkarze grozili jej śmiercią, jeśli coś pójdzie nie tak. Kobiecie udało się pomóc w porodzie - na świat przyszło zdrowe dziecko, mimo że Alice nie miała przy sobie nawet apteczki, a pępowinę przecięła szkłem z potłuczonej butelki.

Przez kolejnych 28 lat tysiące dzieci przyszło na świat z pomocą Alice. Ponad tysiąc dzieci w klinice w Monrowii, w której pracuje kobieta, zostało nazwanych na jej cześć.

Jak pisze "The Independent" w Liberii żyje cała społeczność kobiet noszących imię Alice i mężczyzn noszących imię Alex bądź Ellis, którzy przyszli na świat w ośrodku zdrowia w White Plains, gdzie pracuje położna.

W Liberii - jak zauważa "The Independent" - co trzecia kobieta rodzi dziecko bez pomocy położnej. Stąd tak bardzo doceniana jest praca kobiet takich jak Alice.

Sumo przeżyła dwie wojny domowej i najgorszą w historii kraju epidemię Eboli (w latach 2004-2005 wirus zabił 5 tysięcy osób).

48-letnia dziś położna wspomina, że w czasie epidemii wirusa Ebola musiała pracować po godzinach, bo wiele położnych i pielęgniarek odmawiało przyjmowania pacjentów, bojąc się zarażenia.

Z kolei gdy zaczynała pracę jako położna służba zdrowia była w tak złym stanie, że ciężarne często szły pieszo osiem godzin, by dojść do szpitala lub ośrodka opieki medycznej, w którym mogły urodzić dziecko.

Dziś Sumo prowadzi centrum dla przyszłych matek otwarte przez organizację Save the Children w jej rodzinnych stronach.

Simon Wright z organizacji Save the Children podkreśla, że Alice "musi być jedną z najbardziej zajętych położnych świata". - Bez niej stracilibyśmy wiele dzieci - dodaje.

- Niezwykła historia Alice to hołd oddany tym położnym, które pracują bez przerwy, by ratować życie dzieci w trudnych warunkach na całym świecie - podkreśla Wright.

Według informacji Save the Children w Liberii jedno na 15 dzieci umiera przed piątymi urodzinami.

Sumo trafiła do targanej wojną domową Liberii, by zostać położną w tym kraju. Wciąż przechodziła szkolenie, kiedy któregoś dnia na poboczu zobaczyła młodą kobietę rodzącą dziecko.

Znajdujący się niedaleko bojówkarze jednej z milicji grozili, że użyją broni, aby uciszyć jęki bólu kobiety.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Rosyjska wojna z książkami. „Propagowanie nietradycyjnych preferencji seksualnych”
Społeczeństwo
Wielka Brytania zwróci cztery włócznie potomkom rdzennych mieszkańców Australii
Społeczeństwo
Pomarańczowe niebo nad Grecją. "Pył może być niebezpieczny"
Społeczeństwo
Sąd pozwolił na eutanazję, choć prawo jej zakazuje. Pierwszy taki przypadek
Społeczeństwo
Hipopotam okazał się samicą. Przez lata ZOO myślało, że jest samcem