Sprawa Kosteckiego: Żadnego paralizatora nie znaleziono

Podczas przeszukania osobistego współwięźniów oraz celi Kosteckiego urządzenia nie znaleziono.

Aktualizacja: 03.09.2019 06:10 Publikacja: 02.09.2019 19:48

Sprawa Kosteckiego: Żadnego paralizatora nie znaleziono

Foto: Fotorzepa/ Jakub Ostałowski

Zaraz po ujawnieniu zwłok Dawida Kosteckiego w celi nr 4 w areszcie na warszawskiej Białołęce prokuratorzy dokonali przeszukania celi. Dwóch współosadzonych z Kosteckim więźniów poddano pełnej kontroli osobistej. Nie znaleziono przy nich paralizatora, ani innych narzędzi, które mogłyby budzić wątpliwości – ustaliła „Rzeczpospolita”.

Czynności wykonali dwaj prascy prokuratorzy Wojciech Kapuściński i Piotr Prenet – ci sami, którzy zrobili pierwsze oględziny ciała boksera. Towarzyszył im biegły dr Wojciech Sadowski.

Przeczytaj też: Giertych uderza w „Rzeczpospolitą” by bronić swych sensacji

O tym, że dwa punktowe ślady z tyłu na szyi Kosteckiego „przypominają ślady powstałe w wyniku wkłucia igły" napisał w notatce służbowej prok. Kapuściński. Pada tam również zdanie o „możliwym zbrodniczym charakterze śmierci”. O te kwestie Kapuściński był pytany podczas poniedziałkowego przesłuchania.

„Rzeczpospolita” w sierpniu zauważyła, że podobne ślady miał Tadeusz M., domniemany zabójca ministra sportu Jacka Dębskiego, który w 2003 r. też w celi popełnił samobójstwo. Biegła, która przeprowadziła sekcję zwłok, oceniła, że są to „suchawe strupki”, powstałe bez związku ze zgonem.

Pełnomocnicy rodziny Kosteckiego w minionym tygodniu podali sensacyjną tezę jakoby taki ślad mógł zostawić paralizator domowej roboty – idąc tym tropem mec. Roman Giertych stwierdził, że tego rodzaju „urządzenie mogło zostać użyte do obezwładnienia boksera. Ślady na jego ciele mogą, zdaniem biegłych prowadzących oględziny i sekcję zwłok (jak podała »GW«) na to wskazywać. Po obezwładnieniu łatwo upozorować samobójstwo”.

Jednak prokuratura zapewnia, że „biegli dokonali preparowania tkanki znajdującej się pod wskazanymi śladami na szyi i nie stwierdzili podbiegnięć krwawych, co miałoby miejsce w przypadku wkłucia”.

Zdaniem śledczych, „z przeprowadzonych dowodów nie wynika też, by obrażenia te były wynikiem działania paralizatora, które wyglądają inaczej, mają inny rozstaw i zwykle dają zaczerwienienie i bardzo minimalny ubytek”.

Feralnej nocy do celi nikt nie wszedł (dowodem jest monitoring – prokuratura czeka na potwierdzenie autentyczności nagrania).

Jak udało nam się ustalić po tym, gdy okazało się, że Kostecki nie daje znaków życia (alarm wszczął współwięzień) w konwoju wyprowadzono osadzonych i poddano ich wnikliwej kontroli osobistej, a następnie ulokowano w pomieszczeniu pod nadzorem strażników więziennych. Nie znaleziono przy nich paralizatora ani niczego zakazanego. Z kolei cela została zabezpieczona do chwili przyjazdu lekarza, który stwierdził zgon, oraz prokuratorów.

– Przeszukania celi i współosadzonych Kosteckiego zostały utrwalone na monitoringu – twierdzi nasze źródło.

Dlaczego to takie ważne?

Ze względu hipotezę postawioną przez prawników Kosteckiego, którzy uważają, że bokser został rażony paralizatorem, a kiedy stracił przytomność – powieszony.

Luki i wątpliwości dotyczące tej wersji wydarzeń wskazał przesłuchany w prokuraturze dr Wojciech Sadowski (co w poniedziałek opisała „Rzeczpospolita”).

Biegły twierdzi, że rażenie paralizatorem powoduje silny ból, a zaatakowana nim osoba próbuje się bronić i „głośno krzyczy”. Wątpliwe, by została bezczynna, jak i to, by jedno przyłożenie urządzenia, skutecznie obezwładniło boksera.

Choć – jak zaznaczyliśmy – ślad użycia paralizatora niezwykle trudno wykryć.

Kiedy zamykaliśmy to wydanie „Rzeczpospolitej” przesłuchanie prok. Kapuścińskiego trwało.

– Zdecydowanie więcej pytań do niego mieli pełnomocnicy rodziny boksera, niż prokuratorzy prowadzący śledztwo – słyszymy.

Zaraz po ujawnieniu zwłok Dawida Kosteckiego w celi nr 4 w areszcie na warszawskiej Białołęce prokuratorzy dokonali przeszukania celi. Dwóch współosadzonych z Kosteckim więźniów poddano pełnej kontroli osobistej. Nie znaleziono przy nich paralizatora, ani innych narzędzi, które mogłyby budzić wątpliwości – ustaliła „Rzeczpospolita”.

Czynności wykonali dwaj prascy prokuratorzy Wojciech Kapuściński i Piotr Prenet – ci sami, którzy zrobili pierwsze oględziny ciała boksera. Towarzyszył im biegły dr Wojciech Sadowski.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej