Na razie wiadomo jedynie, że szef Sztabu Generalnego zostanie najwyższym pod względem pełnionej funkcji żołnierzem w służbie czynnej odpowiedzialnym za dowodzenie armią, planowanie strategiczne, organizację systemu mobilizacyjnego, wojenny system dowodzenia, przygotowanie i wyszkolenie żołnierzy do obrony kraju oraz do udziału w misjach poza jej granicami.
– Dowodzenie to szerokie pojęcie. W mojej ocenie szef Sztabu Generalnego nie jest od dowodzenia, od tego są dowódcy poszczególnych rodzajów sił zbrojnych. Natomiast szef Sztabu Generalnego powinien kierować polityką obronną państwa polskiego z udziałem sił zbrojnych i innych struktur odpowiedzialnych za bezpieczeństwo. Kreuje on również polską myśl wojskową i buduje sztukę wojenną, która się przekłada na funkcjonowanie wojska na poziomie strategicznym – uważa gen. Waldemar Skrzypczak, były wiceszef MON i były dowódca Wojsk Lądowych.
Podobnego zdania jest gen. Mirosław Różański, były dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych, obecnie prezes fundacji Stratpoints.
- Założenia tej reformy są niezgodne z programem wyborczym partii rządzącej. Jeszcze śp. Aleksander Szczygło, były minister obrony z PiS, który rozumiał armię, wiedział, że kwestie dowodzenia należy konsultować z dowódcami rodzajów sił zbrojnych. Rolę Sztabu Generalnego widział zaś jako planistyczną i doradczą wobec ministra obrony, a nie dowódczą. Zmienił to dopiero kolejny minister z PO Bogdan Klich, który sprawując cywilną kontrolę nad armią opierał się w zasadzie na jednoosobowej opinii szafa Sztabu Generalnego - mówi w rozmowie z Onetem.
- Obecne rozwiązania skłaniają się więc do tych, które w MON propagował właśnie minister Klich. Zmiany prowadzą do tego, że Sztab Generalny będzie zarówno planistą, realizatorem zadań i jeszcze sam siebie będzie kontrolował. Rozwiązanie rodem z Układu Warszawskiego – uważa gen. Różański.
Z kolei były dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych gen. Marek Tomaszycki podkreśla, że Sztab Generalny może nie podołać nowym zadaniom. – Już kilka lata temu, gdy były minister obrony Bogdan Klich chciał za jego pośrednictwem sprawować kontrolę nad armią, instytucja ta okazała się niewydolna. I taką będzie nadal. Aby stworzyć takie superdowództwo, o jakim marzą twórcy reformy, Sztab Generalny musiałby liczyć znacznie więcej etatów - mówi.