Rz: Czy państwo prawa jest pustym zapisem?
prof. dr hab. Jerzy Zajadło: Konstytucja obowiązuje, a więc teoretycznie mamy wciąż państwo prawa. Pojawia się jednak coraz więcej niebezpiecznych symptomów. Proces uchwalania prawa zamienił się w Polsce w farsę. Decyzja zapada na górze, a posłowie są tylko maszynką do głosowania. Reforma wymiaru sprawiedliwości w rzeczywistości jest próbą politycznego podporządkowania sądów. Władza zaczyna się również zachowywać tak jak za czasów PRL. Przykładem są wydarzenia na komisariacie we Wrocławiu, gdzie podczas przesłuchania doszło do śmierci Igora Stachowiaka. Usiłowano zamieść sprawę pod dywan. Gdyby nie reportaż stacji TVN, nigdy nie dowiedzielibyśmy się, jak zginął ten młody człowiek. A to oznacza, że władza zaczęła ukrywać swoje bezprawie. I w końcu próby zmiany ordynacji wyborczej.
Przyszłym prawnikom wpaja się, że prawo nie działa wstecz, a prawa nabyte są święte. Nie odnosi pan wrażenia, że dziś te wartości to slogany, którymi nikt się nie przejmuje?
To prawda. Mamy erozję wartości. Z jednej strony władza mówi: przestrzegamy konstytucji. Podpiera się przy tym Trybunałem Konstytucyjnym, twierdząc, że skoro TK uznał dane rozwiązanie za konstytucyjne, to wszystko jest w porządku. Z drugiej strony stara się podważać wartość konstytucji, używając takich określeń, jak „konstytucja postkomunistyczna", „konstytucja dla elit, a nie dla ludzi". Taka wykładnia jest wroga konstytucji. A powinna być przyjazna. To paradoks, z którym prawnikom trudno jest się pogodzić.
Jak pan ocenia jakość uchwalanych obecnie przepisów.