Nie ma adwokata prowadzącego sprawy rozwodowe, który nie zetknął się z raportem detektywistycznym, albo i nie przesłuchał detektywa na rozprawie. Jeszcze częściej w sprawach rozwodowych występują mniej lub bardziej amatorskie nagrania z rozmów, w których niewierni małżonkowie w odruchu wyrzutów sumienia przyznali się do swojej zdrady. Postęp techniczny w tej sferze to nie tylko broń zaczepna, ale i defensywna. Kiedyś dużo łatwiej było skazać ojca chcącego widywać się z dzieckiem. Jeżeli taki pan na spotkanie lub odebranie dziecka pojawi się uzbrojony w ukryty mikrofon lub kamerę, to zeznania byłej żony i jej mamy lub konkubenta mogą nie wystarczyć do wyroku skazującego za pobicie matki dziecka. Znam również i taki przypadek, kiedy to uzbrojona w dyktafon i niewiele wcześniejsze siniaki (pochodzące od innych urazów) mama przy przekazywaniu dziecka zaczęła krzyczeć aby jej małżonek nie szarpał i nie bił. Miała tego pecha, że on przyszedł z ukrytą kamerą w długopisie. Epilogiem tej scenki był proces karny o fałszywe oskarżenie, a nie o pobicie.
Czytaj także: Prawników i detektywów jest coraz więcej na rynku
Elektronika, a za nią problemy
Wracając do detektywów, to ich praca obecnie mniej przypomina stare filmy kryminalne. Czyli człowieka skradającego się za śledzonym i starającego się nie stracić go z oczu. Teraz najczęściej detektyw dowiaduje się od klienta lub klientki, gdzie i kiedy śledzony zaparkuje swoje auto i odejdzie od niego na dłuższą chwilę, po czym instaluje pod nim lokalizator gps pozwalający ustalić trasę i miejsca parkowania samochodu.
Co bardziej przezorni adwokaci rozwodowi uprzedzają klientów, aby używali zagłuszaczy sygnałów gps (nie mylić z szumidłami z afery KNF) zwłaszcza, jeżeli będą chcieli się udać autem na spotkanie z osobą płci przeciwnej, ostrzegają też, by nie korzystali z komputerów, kont mailowych, telefonów lub kart sim do których współmałżonek miał dostęp. Nie zmienia to faktu, że elektronika wkroczyła nie tylko na salony elit administracyjno-biznesowych, bo i do zwykłych procesów rodzinnych czy bardziej przyziemnych spraw gospodarczych lub procesów karnych o przestępstwa pospolite.
Wraz z nią pojawiają się problemy prawne. Jednym jest kwestia dopuszczalności używania lokalizatorów gps przez detektywów. Nawiasem mówiąc, nigdy nie było wątpliwości, że zazdrosny mąż może użyć takiego lokalizatora, by śledzić małżonkę. Dla detektywa problem rozpoczyna się od art. 45 ustawy o usługach detektywistycznych (u.u.d.), który stanowi, że ten, kto podczas świadczenia usług detektywistycznych wykonuje czynności ustawowo zastrzeżone dla organów i instytucji państwowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo karze pozbawienia wolności do lat 3.