Pięć lat procesu i jest na bilet do kina

Wedle Konstytucji RP praca znajduje się pod ochroną Rzeczypospolitej Polskiej, a państwo sprawuje nadzór nad warunkami jej wykonywania.

Aktualizacja: 28.01.2018 14:55 Publikacja: 28.01.2018 13:54

Pięć lat procesu i jest na bilet do kina

Foto: Fotolia

Przepis art. 24 ustawy zasadniczej statuuje zatem ochronę każdego rodzaju pracy – zarówno tej wykonywanej na podstawie umowy o pracę, jak i wszelkich innych form zatrudniania. Wprawdzie konstytucja nie wskazuje elementów podlegających ochronie, jednak przyjmuje się, że chodzi tu o podejmowanie środków politycznych, prawnych i faktycznych osłabiających ryzyko związane z nierównowagą, jaka może występować pomiędzy pracodawcą, a zarazem płatnikiem a pracownikiem, czy też podmiotem przyjmującym do wykonania określoną pracę.

Zgodnie z tym, państwo zobowiązane jest wręcz do ingerowania w relacje pomiędzy zatrudniającym i zatrudnianym, by objąć go ochroną. Warto nadto zauważyć, iż praca traktowana jest przez konstytucję jako wartość społeczna i to ona właśnie wraz z wynagrodzeniem wypłacanym za jej wykonanie mają zagwarantować społeczeństwu godne warunki bytu. Pokłosiem są m.in. przepisy o wynagrodzeniu minimalnym obejmujące zarówno relacje stricte pracownicze, jak i umowy cywilnoprawne.

Kiedy przed kilkoma dniami przeczytałam artykuł stanowiący, iż Ośrodek Badań, Studiów i Legislacji Krajowej Rady Radców Prawnych doszedł do przekonania, iż umawianie się z klientem na wynagrodzenie poniżej stawek minimalnych jest nieetyczne i może stanowić delikt dyscyplinarny, prowadzi bowiem do naruszenia zasady sprawiedliwości, a także zasady koleżeństwa i lojalności wobec członków samorządu radców prawnych i może doprowadzić do utraty klienta przez innych radców, pomyślałam: przesada. Jeśli organy samorządu zawodowego miałyby ingerować tak dalece w pracę członków samorządu radcowskiego lub adwokackiego, to gdzież swoboda umów? A co ze swobodą prowadzenia działalności gospodarczej?

Odpowiedzi na te pytania przyniosło życie. Życie pełnomocnika z urzędu.

Pięć lat procesu, dziesięć terminów rozpraw, posiedzenia trwające łącznie około 15 godzin, przesłuchanie kilkanaściorga świadków, odpowiedź na pozew i przynajmniej kilka pism procesowych, spotkania z klientem, dojazdy, nadawanie korespondencji (do sądu i pełnomocnika drugiej strony, a zatem około 10 zł przy każdym liście) i zasądzone wynagrodzenie dla pełnomocnika z urzędu – 360 zł. Po 17 latach edukacji szkolnej i uniwersyteckiej, 3,5-letniej aplikacji, czterodniowym egzaminie zawodowym państwo wycenia moją pracę na kwotę, za którą, po odliczeniu poniesionych wydatków, być może zafunduję dziecku bilet do kina.

Co do zasady, nie narzekam. Pomogłam przyzwoitemu człowiekowi, rozwiązałam problem, odebrałam serdeczne podziękowanie, odczułam wdzięczność. Być może powinnam za nią opłacić czynsz.

- Autorka jest adwokatem, redaktorem naczelnym „Pokoju adwokackiego (www.pokojadwokacki.pl), członkiem NRA

Przepis art. 24 ustawy zasadniczej statuuje zatem ochronę każdego rodzaju pracy – zarówno tej wykonywanej na podstawie umowy o pracę, jak i wszelkich innych form zatrudniania. Wprawdzie konstytucja nie wskazuje elementów podlegających ochronie, jednak przyjmuje się, że chodzi tu o podejmowanie środków politycznych, prawnych i faktycznych osłabiających ryzyko związane z nierównowagą, jaka może występować pomiędzy pracodawcą, a zarazem płatnikiem a pracownikiem, czy też podmiotem przyjmującym do wykonania określoną pracę.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją