Dyskryminacja w rządzie PiS: Premier oszczędza na urzędniczkach

Premier oszczędza na urzędniczkach. W podległych mu urzędach zarabiają średnio o 1,5 tys. mniej.

Aktualizacja: 12.04.2019 05:31 Publikacja: 12.04.2019 05:25

Dyskryminacja w rządzie PiS: Premier oszczędza na urzędniczkach

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

W Kancelarii Premiera mężczyźni zarabiają więcej niż kobiety, częściej obejmują też stanowiska kierownicze – wynika z danych służby cywilnej, do których dotarła „Rzeczpospolita". Podobnie jest w instytucjach podległych premierowi: Centrum Obsługi Administracji Rządowej, UOKiK czy Biurze Rzecznika Praw Pacjenta.

Czytaj także:

Rząd PiS: Kobiety zarabiają mniej od mężczyzn

W Kancelarii Prezesa Rady Ministrów pracuje 268 mężczyzn i 463 kobiety. Urzędniczki średnio zarabiają po prawie 8,5 tys. brutto, a mężczyźni – ponad 10 tys. zł brutto. Co ciekawe, niemal dwa razy więcej mężczyzn (53 osoby) pełni funkcje kierownicze. W przypadku kobiet tylko 29 urzędniczek zajmuje stanowiska menedżerskie.

Wyjątkowe dysproporcje widać w Biurze Rzecznika Praw Pacjenta. Pracują w nim 104 kobiety i 41 mężczyzn, ale urzędniczki zarabiają o tysiąc złotych mniej (średnio 5,6 tys. zł brutto) niż ich koledzy. Choć w strukturze kierownictwa jest 12 mężczyzn i 10 kobiet. Podobnie jest w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów: tysiąc złotych różnicy na niekorzyść kobiet, choć istnieje praktycznie równowaga w podziale na płeć na stanowiskach kierowniczych (24 kobiety i 25 mężczyzn).

Nie lepiej jest w Narodowym Funduszu Zdrowia, gdzie najwyz˙sze stanowiska w kadrze zarza?dzaja?cej obsadzone sa? głównie przez me?z˙czyzn (prezes, jego zastępcy i dyrektorzy oddziałów wojewódzkich). Średnie pensje kobiet są tu o 1,2 tys. zł niższe. W placówkach zagranicznych podległych MSZ kobiety zarabiają przeciętnie aż o 2 tys. zł mniej niż mężczyźni.

Wszystkie resorty i instytucje rządowe zapewniają, że nie wystąpiły u nich udokumentowane przypadki dyskryminacji ze względu na płeć, a wiele ministerstw w ogłoszeniach o pracę podkreśla, że „urząd jest pracodawcą równych szans".

Najmniejsze różnice w płacach występują w sfeminizowanych resortach, np. w MEN, gdzie w grupie kierowniczych stanowisk państwowych i wyższych stanowisk w służbie cywilnej przeciętne wynagrodzenie kobiet jest nieznacznie wyższe od przeciętnego wynagrodzenia mężczyzn, a średnie płace są porównywalne.

– Właśnie w administracji, gdzie są widełki płac, najłatwiej byłoby zlikwidować lukę płacową. Jak widać, nie ma tu jednak dobrej woli – mówi Joanna Piotrowska, prezes Fundacji Feminoteka. Podkreśla, że w Polsce pokutują stereotypy – kobieta może zarabiać mniej, bo nie jest tak wydajna jak mężczyzna, a „dla pracodawcy jest ryzykownym wyborem", m.in. z powodu macierzyństwa.

Zjawisko tzw. luki płacowej (określającej różnicę w wynagradzaniu kobiet i mężczyzn na tych samych stanowiskach pracy czy w dostępie do dodatkowych benefitów, np. służbowego auta) chciało zbadać Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Elżbiety Rafalskiej. Stworzono darmową aplikację, która miała to testować. Żadne ministerstwo z niej nie skorzystało.

W Kancelarii Premiera mężczyźni zarabiają więcej niż kobiety, częściej obejmują też stanowiska kierownicze – wynika z danych służby cywilnej, do których dotarła „Rzeczpospolita". Podobnie jest w instytucjach podległych premierowi: Centrum Obsługi Administracji Rządowej, UOKiK czy Biurze Rzecznika Praw Pacjenta.

Czytaj także:

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego: Politycy PO na żelaznej miotle fruną do Brukseli
Polityka
Co z Ukraińcami w wieku poborowym, którzy przebywają w Polsce? Stanowisko MON
Polityka
Sejm podjął decyzję w sprawie języka śląskiego
Polityka
Andrzej Szejna: Prawo weta w UE? Nie ma zgody na całkowitą rezygnację