Misiewicz od kilku dni przebywa na urlopie. W ostatnich tygodniach stał się obiektem ostrej krytyki - najpierw, w czasie wizyty w Białymstoku, miał pojechać do nocnego klubu służbową limuzyną, a w czasie zabawy z młodymi ludźmi chwalić się wpływami i oferować nowo poznanym pracę w MON; potem były dowódca wojsk lądowych gen. Waldemar Skrzypczak uznał, że fakt, iż żołnierze salutują przed Misiewiczem i tytułują go ministrem świadczy o "czasach pogardy" dla polskiego żołnierza.

Po wizycie w klubie w Białymstoku premier Beata Szydło pytana o ewentualne konsekwencje wobec Misiewicza poinformowała, że decyzje w tej sprawie podejmuje szef MON Antoni Macierewicz. Dodała też, że według jej wiedzy Macierewicz taką decyzję już podjął.

Czy zniknięcie Misiewicza ze strony internetowej to zapowiedź jego dymisji?

Na razie MON lakonicznie poinformował na swoim profilu na Facebooku, że "Bartłomiej Misiewicz przebywa na urlopie. W obowiązkach szefa Gabinetu Politycznego MON zastępuje Krzysztof Łączyński".