Gruba kreska po tunezyjsku

Prawie 10 lat po upadku dyktatury czas na pojednanie – uważa wielu polityków, w tym islamiści. Obrońcy praw człowieka: najpierw trzeba zadośćuczynić ofiarom.

Aktualizacja: 29.09.2020 21:10 Publikacja: 29.09.2020 18:26

Zin al-Abidin Ben Ali w maju 2010r. Za kilka miesięcy ucieknie z Tunezji

Zin al-Abidin Ben Ali w maju 2010r. Za kilka miesięcy ucieknie z Tunezji

Foto: AFP

Tunezja, nieduży kraj w Afryce Północnej. To tutaj zaczęły się rewolucje arabskie, które przed prawie dekadą zmiotły ze sceny kilku dyktatorów i doprowadziły do paru wojen domowych. I jedyny, w którym udało się wprowadzić wiele elementów demokracji. Od obalenia Zin al-Abidina Ben Alego było tu już dziewięć rządów, w których zasiadali obok siebie politycy różnych partii – od lewicy po islamistów.

W innych krajach islamiści są zazwyczaj w podziemiu, ich liderzy siedzą w więzieniach, tutaj mają silną partię – Nahda, w czasach dyktatury również prześladowaną. Jej lider Raszid Ghanuszi, za Ben Alego – najpierw więzień, a potem emigrant – stoi na czele parlamentu. Teraz on i jego współpracownicy uznali, że czas na wybaczenie. Pojednanie miałoby objąć członków najbliższej rodziny nieżyjącego już od roku dyktatora, którzy wraz z nim uciekli z kraju w styczniu 2011 r., oraz współpracowników Ben Alego.

Doradca Ghanusziego, cytowany przez arabskie media, mówi o amnestii i przywróceniu tunezyjskich paszportów.

Nie odcięliśmy się

– Nie tylko Nahda wspomina o pojednaniu, także inne partie – podkreśla w rozmowie z „Rzeczpospolitą" Mesaud Romzani, czołowy obrońca praw człowieka w Tunezji, w czasach dyktatury działacz związków zawodowych i ofiara prześladowań.

Uważa, że nie ma warunków do pojednania. – Nie zrobiliśmy tego, co powinniśmy, by było to uzasadnione, nie zadośćuczyniliśmy ofiarom, nie wypłaciliśmy odszkodowań. Nie zapewniliśmy sprawiedliwości społecznej, a to był jeden z najważniejszych celów rewolucji. Młodzi o nią się upominali i o normalną pracę – mówi Romzani, dodając, że on sam nie czeka na odszkodowanie.

– Ale wielu powinno je dostać, to nie byłby prezent, to się im należy. Ja byłem prześladowany, ale inni znacznie bardziej. Ja trafiałem do aresztu, ponad dwa lata byłem pod ciągłą obserwacją policji, byłem upokarzany, bity. Inni siedzieli długo w więzieniu – opowiada.

Na dodatek, jak podkreśla Romzani, w Tunezji nie było wyraźnego odcięcia się od reżimu, a po rewolucji sytuacja ekonomiczna się pogorszyła, co doprowadziło do tego, że wielu ludzi uważa, że nie demokracja i prawa człowieka są priorytetem. Wielu jest zdesperowanych, jedni tęsknią za reżimem, inni się zradykalizowali – Tunezyjczycy byli wyjątkowo liczni wśród dżihadystów zasilających organizacje terrorystyczne na Bliskim Wschodzie czy w Libii, a jeszcze inni myślą tylko o emigracji.

Gdzie są miliardy

Plany rozliczeń dyktatury były zakrojone na szeroką skalę. Siedem lat temu wprowadzono ustawę o wymiarze sprawiedliwości okresu przejściowego. Była w niej mowa i o zadośćuczynieniu. I o pojednaniu również, ale – jak wyraźnie zaznaczono – nie oznaczałoby ono bezkarności. Na mocy tej ustawy powołano Komisję Prawdy i Godności. Wykonała tytaniczną pracę, przeprowadziła rozmowy z kilkudziesięcioma tysiącami ofiar reżimu. I wskazała winnych, w tym urzędujących po rewolucji polityków, włącznie z zaprzysiężonym w 2014 roku prezydentem Beżim Kaidem Essebsim, który był u Ben Alego szefem różnych resortów, w tym odpowiedzialnym za represje MSW.

Essebsi zmarł w 2019 roku. I na zawsze dołączył do grona nierozliczonych. Wymiar sprawiedliwości okresu przejściowego, jak słyszę, ma osiągnięcia, ale raczej nie w dziedzinie rozliczeń.

Nie rozwiązano też budzącego i w czasie rewolucji, i po niej problemu majątku nagromadzonego przez rodzinę Ben Alego i jego współpracowników. Dyktator ewakuował się ze zrewoltowanego kraju 14 stycznia 2011 r. do Arabii Saudyjskiej. Wraz z nim zniknęły, jak spekulowano, miliardy dolarów.

– Chciałbym się dowiedzieć od naszego rządu, co się stało z tą fortuną. Naciskamy na władze, by odzyskały te sprzeniewierzone pieniądze – mówił przed kilku laty w Tunisie Husin Abbasi, sekretarz generalny wielkiej centrali związkowej UGTT.

Do dzisiaj nie odzyskały. A mimo to przedstawiciele władz zastanawiają się na udzieleniem obracającej ukradzioną fortuną rodzinie amnestii.

Pragmatyczni islamiści

Dyplomata Ahmed Abderrauf Unajes trafił do pierwszego po obaleniu Ben Alego rządu, był krótko szefem MSZ. Jak przypomina w rozmowie z „Rzeczpospolitą", tamten rząd natychmiast sporządził listę odpowiedzialnych za przestępstwa reżimu. Było na niej 181 osób, dobranych przede wszystkim ze względu na udział w systemie korupcyjnym i przywłaszczenie majątku narodowego.

– Nie wiem dokładnie, ilu miało potem procesy, może 30. Wielu uciekło – mówi Unajes. Ostrożnie odnosi się do planów pojednania. Część rodziny dyktatora, zwłaszcza syn, który miał sześć lat w czasie rewolucji, jest jego zdaniem niewinna.

– Ale inni powinni najpierw stanąć przed sądem, dopiero po skazaniu można się zastanowić nad ułaskawieniem. Były przestępstwa, musi być sprawiedliwość – podkreśla emerytowany dyplomata, który za kolektywnie odpowiedzialnych za dyktaturę uważa tych, którzy byli w biurze politycznym u boku Ben Alego.

Lider islamistów Ghanuszi był jednym z najbardziej znanych więźniów Ben Alego, a teraz jest gotów zapomnieć o zbrodniach reżimu. – Ale on siedział za terroryzm islamski. Uciekł z kraju, gdy został uwolniony – mówi Unajes.

A Romzani dodaje, że na emigracji w Londynie bardzo dobrze mu się powodziło, podczas gdy inni byli torturowani w tunezyjskich więzieniach, w tym członkowie jego partii Nahda.

– Nahda jak wiele innych partii islamistycznych jest pragmatyczna. Słyszy, że wielu Tunezyjczyków tęskni za tamtymi czasami, więc jest gotowa na pojednanie – uważa.

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Wydarzenia
Nie mogłem uwierzyć w to, co widzę
Wydarzenia
Polscy eksporterzy podbijają kolejne rynki. Przedsiębiorco, skorzystaj ze wsparcia w ekspansji zagranicznej!
Materiał Promocyjny
Jakie możliwości rozwoju ma Twój biznes za granicą? Poznaj krajowe programy, które wspierają rodzime marki
Wydarzenia
Żurek, bigos, gęś czy kaczka – w lokalach w całym kraju rusza Tydzień Kuchni Polskiej