Tomasz Pietryga: Celebryci ukształtowani w PRL

Szczepiący się poza kolejnością celebryci zadali cios myśleniu wspólnotowemu. Konstrukcji delikatnej i tkanej długo.

Aktualizacja: 04.01.2021 13:45 Publikacja: 03.01.2021 19:29

Szczepienie

Szczepienie

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

W grudniu zmarła 37-letnia pielęgniarka ze Szpitala Grochowskiego. Była 32. ofiarą koronawirusa wśród sióstr. Walczyła na pierwszej linii. Odeszła cicho, zostawiając rodzinę. Świat nie usłyszał o jej heroizmie. Możliwe, że gdyby szczepionka pojawiła się wcześniej, żyłaby.

Państwo, przyjmując strategię szczepień, chciało w pierwszej kolejności zabezpieczyć takie osoby. Ludzi najbardziej narażonych: personel medyczny, a potem najsłabszych, najstarszych, chorych. Zasady były jasne i społecznie akceptowalne. Afera ze szczepieniem w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym pokazała, że dla niektórych były tylko teoretyczne. Że są równi i równiejsi. Bo skoro w szpitalach przyjęło się, że po znajomości można mieć operację poza kolejką, to czemu ma to nie dotyczyć szczepionek.

Czytaj także: Koronawirus: wiadomo, gdzie będą szczepić medyków

Na „okazję" połasili się celebryci, m.in. Krystyna Janda, która nie widziała nic żenującego w tym, aby ominięciem kolejki chwalić się publicznie. Aktorkę ukształtował PRL, który w niektórych tkwi do dziś. To jak z sytuacją, kiedy za kilogram łopatki wieprzowej z kością, wyciągniętej spod lady przez panią Henię w osiedlowym Społem, odwdzięczało się kartkami na coś innego. Wtedy taka „zaradność" mogła być powodem do dumy w towarzystwie – jacy to jesteśmy wpływowi, sprytni. Teraz, kiedy aktorskie szczepienia znalazły się pod pręgierzem opinii publicznej, pozostały jedynie pokrętne tłumaczenia, wstyd i zażenowanie.

Historia ma głębszy morał. Celebryci zadali cios myśleniu wspólnotowemu. Konstrukcji delikatnej, tkanej długo. Zaakceptowaliśmy reguły i zjednoczyliśmy się wokół wspólnego wroga. Okazuje się, że ludzie znani, również z tego, że publicznie mówią o moralności, są ponad nią, wybierając cwaniacką drogę na skróty.

Być może po publicznej chłoście pokusa pójścia podobną drogą osłabnie. A szczepieni będą ci, którzy najpilniej tego potrzebują – i niech to będzie pozytywny morał tej historii.

W grudniu zmarła 37-letnia pielęgniarka ze Szpitala Grochowskiego. Była 32. ofiarą koronawirusa wśród sióstr. Walczyła na pierwszej linii. Odeszła cicho, zostawiając rodzinę. Świat nie usłyszał o jej heroizmie. Możliwe, że gdyby szczepionka pojawiła się wcześniej, żyłaby.

Państwo, przyjmując strategię szczepień, chciało w pierwszej kolejności zabezpieczyć takie osoby. Ludzi najbardziej narażonych: personel medyczny, a potem najsłabszych, najstarszych, chorych. Zasady były jasne i społecznie akceptowalne. Afera ze szczepieniem w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym pokazała, że dla niektórych były tylko teoretyczne. Że są równi i równiejsi. Bo skoro w szpitalach przyjęło się, że po znajomości można mieć operację poza kolejką, to czemu ma to nie dotyczyć szczepionek.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara