Na celowniku tureckich władz znalazła się Holandia. Do tureckiej mniejszości w tym kraju wysłany został nawet z Ankary apel, aby pilnie śledziła wiadomości na temat Turcji i donosiła ambasadzie oraz konsulatom o wszelkich tekstach czy programach krytykujących Turcję i jej władze, zwłaszcza prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana, który ma w Europie od dawna jak najgorszą prasę.

W takiej atmosferze w Turcji została w ostatnich dniach zatrzymana holenderska dziennikarka Ebru Umar. Po wypuszczeniu z aresztu dowiedziała się, że do jej mieszkania w Amsterdamie było włamanie i zniknął z niego komputer. Jak oświadczyła za pośrednictwem mediów, nie ma wątpliwości, że jest to część prowadzonej przeciwko niej kampanii zastraszania. W poniedziałek z lotniska w Stambule wysłany został powrotnym samolotem do Chicago przybyły tego dnia do Turcji amerykański dziennikarz David Lepeska, który pracuje dla renomowanych gazet - m.in. „Guardiana" i „Foreign Affaires". Z Turcji odesłano go do domu bez podania przyczyn.

To jedynie dwa z licznych ostatnio przypadków tego rodzaju. W sobotę z lotniska w Stambule odesłano fotoreportera niemieckiego „Bilda", legitymującego się greckim paszportem Giorgosa Moutafisa. Zakazem wjazdu objęty został także Volker Schenck, dziennikarz pierwszego programu niemieckiej telewizji publicznej ZDF. Tureckie władze nie przedłużyły też w marcu akredytacji Hasnainowi Kazimowi, dziennikarzowi „Spiegel Online".

A wszystko to w atmosferze licznych procesów w samej Turcji wytoczonych dziennikarzom, politykom, artystom i intelektualistom krytykujących władze i prezydenta osobiście. W takich sprawach toczy się obecnie około 2 tys. procesów sądowych. Wiele śledztw rozpoczętych została z doniesienia o popełnieniu przestępstwa złożonym przez samego prezydenta Erdogana.