Reklama

Aleksiej Nawalny zatrzymany w Moskwie

W 118 miastach manifestowano przeciw prezydentowi, rządowi i wyborom prezydenckim, które nie będą wyborami. Policja zdemolowała siedziby fundacji opozycjonisty.

Publikacja: 28.01.2018 18:09

Protestujący w Moskwie wzywają do bojkotu wyborów.

Protestujący w Moskwie wzywają do bojkotu wyborów.

Foto: YouTube, Alexey Navalny

„Raz, dwa, trzy – Putin wychodzi" – proponowali prezydentowi manifestanci w centrum Moskwy. W marcu w Rosji odbędą się wybory prezydenckie, już dziś wiadomo, że wygra je urzędujący szef państwa. Najważniejszemu konkurentowi Aleksiejowi Nawalnemu odmówiono bowiem prawa startu w nich, powołując się na to, że został skazany przez sąd. Nawalny jednak odwołał się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który go uniewinnił. Ale to nie pomogło – popularny opozycjonista nie został dopuszczony do wyborów. Manifestanci wzywali w niedzielę do bojkotu wyborów.

„Aresztowali mnie. To nie ma najmniejszego znaczenia. (...) Niech ktokolwiek przyjdzie i mnie zastąpi" – napisał Nawalny na Twitterze, siedząc już w policyjnym samochodzie. Dwa dni przed manifestacją ukrył się i dlatego udało mu się dotrzeć do centrum Moskwy na demonstrację. Ale przeszedł z nią tylko kilkaset metrów. Gdy zaczął skandować: „Przekręciarze i złodzieje!", został natychmiast zatrzymany. Po zniknięciu Nawalnego do demonstrującej w centrum młodzieży wyszedł kontrowersyjny polityk Władimir Żyrinowski, którego powitały okrzyki: „Błazen cara!". Niezrażony lider „liberalnych demokratów" zaczął się skarżyć manifestantom na to, że ma za małą reprezentację w parlamencie, dlatego „nie udaje się podejmować decyzji dobrych dla narodu". Zebrani na ulicy ludzie zaproponowali mu, by zaczął protestować i dołączył się do demonstracji. Żyrinowski natychmiast odszedł.

Po aresztowaniu Nawalnego policja przestała wyłapywać ludzi z tłumu i ograniczyła się do towarzyszenia manifestantom, od czasu do czasu przez megafony prosząc, by nie wychodzili na jezdnię. Według opozycji stołeczna policja dostała rozkaz, by „działać łagodnie", podobnie w Petersburgu.

Ale inaczej było z dala od stolic. W sumie w całej Rosji (wg niepełnych danych) zatrzymano ok. 250 osób, najwięcej, bo po 50, w Czeboksarach i Ufie. Za to w Tule manifestanci ze zdziwieniem zauważyli, że w ogóle nie nadzoruje ich policja. W Czelabińsku na Syberii policja wyłapywała jedynie uczniów, twierdząc, że opozycyjna manifestacja jest „tylko dla dorosłych". W Pietropawłowsku Kamczackim na demonstrację wyszła tylko jedna osoba. „Głosujesz czy nie, rezultat będzie ten sam" – pod takim hasłem manifestowano z kolei w Kaliningradzie.

Aresztowania zaczęły się jednak, nim manifestanci wyszli na ulice. Policja wdarła się też do siedzib trzech sztabów Nawalnego, w tym moskiewskiego, z którego miała być prowadzona transmisja online. W tym ostatnim oskarżyli jednego z koordynatorów internetowej transmisji o to, że do własnego telefonu komórkowego włożył bombę, i zabrali go do aresztu pod zarzutem przygotowania zamachu bombowego.

Reklama
Reklama

Niedzielne manifestacje były najmniejszymi od czasu, gdy Nawalny zaczął wzywać do wychodzenia na ulicę. Największa była pierwsza, niespodziewana dla władz, w marcu 2017 r. Czerwcowa akcja objęła 150 miast, a aresztowanych było siedem razy więcej niż obecnie.

Jednocześnie jednak bardzo wiele osób zaangażowało się w przygotowanie kampanii wyborczej Nawalnego, do której w końcu nie doszło. Według jego informacji do końca grudnia ponad 700 tys. osób zarejestrowało się przez internet, zaświadczając, że są gotowi oddać na niego swój głos, a ponad 100 tys. jednocześnie podało swoje dokładne dane osobowe. Do pracy w jego 84 sztabach wyborczych zgłosiło się 190 tys. wolontariuszy. Według rosyjskiego prawa „kandydat niezależny" (niezgłoszony przez żadną partię polityczną) powinien przedstawić w Centralnej Komisji Wyborczej 300 tys. podpisów, by zostać dopuszczonym do wyborów.

Formalnie do walki o swoją czwartą kadencję jako „niezależny" startuje również Władimir Putin, którego sztab już złożył wymaganą liczbę podpisów. Jedyną przedstawicielką opozycji jest córka nieżyjącego już mera Petersburga i byłego przełożonego Putina Anatolija Sobczaka – Ksenia. Zapowiadała jednak, że natychmiast wycofa się z wyborów, gdy zostanie do nich dopuszczony Nawalny. Mimo to drogi obojga polityków się rozchodzą: Sobczak startuje jednak w wyborach, do bojkotu których nawołuje Nawalny.

Polityka
Biały Dom ucina spekulacje i ujawnia wyniki rezonansu Donalda Trumpa
Polityka
Żółw Franklin topi narkoterrorystów. Hegseth wykorzystał bohatera serii dla dzieci
Polityka
Zmierzch politycznej kariery Wołodymyra Zełenskiego? Nowy przywódca Ukrainy już na horyzoncie
Polityka
Odmrożenie rosyjskich aktywów. Rosja grozi półwieczem procesów
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Polityka
Marek Matusiak: Ogromna część Izraelczyków nie uważa, że w Gazie są niewinni ludzie
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama