Jacek Bury: Nie możemy wiecznie walczyć z PiS

Trzeba iść do ludzi i rozmawiać. Opozycja śpi – mówi senator Jacek Bury, który dołączył do ruchu Szymona Hołowni.

Publikacja: 18.01.2021 18:53

Jacek Bury

Jacek Bury

Foto: Kancelaria Senatu

Dlaczego zdecydował się pan na odejście z klubu Koalicji Obywatelskiej w Senacie i współpracę z Szymonem Hołownią oraz jego ruchem?

Ponad rok temu, w wyborach do Senatu, zdecydowałem się wystartować z list Koalicji Obywatelskiej. Reprezentowałem mieszkańców Lublina, byłem bezpartyjny, niezależny, chciałem działać dla ludzi pracy i przedsiębiorców. Po wyborach dołączyłem do klubu KO. Mieliśmy pracować nad dobrymi rozwiązaniami dla Polski, przedstawiać mądre propozycje, które byłyby w kontrze do tego, co robi PiS. Mieliśmy nie być totalną opozycją, tylko walczyć o poprawę jakości prawa i lepsze funkcjonowanie kraju. Przez rok mojej obecności w Senacie mam wrażenie, że zarząd PO hamuje to, co można by zrobić.

Ma pan gwarancję, że inaczej będzie u Szymona Hołowni?

Propozycje, które składałem w ramach Koalicji, spotykały się z milczeniem lub odradzano mi ich, bo się „nie przebiją". Rozmawiając z Szymonem Hołownią od ponad dwóch miesięcy, umówiłem się na merytoryczną pracę. Chcę mu pomagać w działaniach progospodarczych.

Co dalej?

Chcę współpracować z think tankami Szymona Hołowni, jestem umówiony z grupą osób, które są odpowiedzialne za dopracowywanie projektu gospodarczego, i będziemy pracować, dyskutować, przekonywać się do dobrych rozwiązań, by nasze propozycje były dobre i nieoderwane od rzeczywistości. Chcę służyć doświadczeniem – 30 lat prowadzę firmę, zatrudniam około 600 osób, więc wiem, z czym się Polacy borykają, jakie są trudności przedsiębiorców.

Jaki będzie pierwszy projekt?

Proponowałem zmienić funkcjonowanie naszego państwa, zaczynając od góry, np. od finansowania partii. Ten temat zirytował mnie, gdy widziałem, że politycy próbują sami sobie dawać podwyżki. Mam pomysł, w jaki sposób można doprowadzić do obywatelskiej kontroli nad finansami partii politycznych i żeby politykom zależało na rozwoju kraju i gospodarczym. Mam słowo Szymona Hołowni, że tym projektem się zajmiemy.

Gdyby dostał pan wiadomość od wyborców KO, którzy mogą być niezadowoleni z pana decyzji, co by im pan powiedział?

Umawiałem się na walkę o Polskę, a nie o Platformę Obywatelską czy Koalicję Obywatelską. Jeśli ktoś chce walczyć i umierać za partię, to jest jego decyzja. Ja nie będę w tym uczestniczył. Nie poszedłem do polityki dla partyjniactwa czy reelekcji, ale po to, by służyć ludziom i pomagać osiągnąć rezultaty dobre dla państwa, by edukować ludzi i gospodarować zasobami, które posiadamy, w sposób uczciwy i sprawiedliwy dla wszystkich. Moje propozycje były ignorowane i odbijałem się od ściany, jedynie trwając. Zarząd PO w tym momencie „trwa", nie jest zainteresowany, by cokolwiek zmienić na scenie politycznej w Polsce.

Jak ważna w tej decyzji była tzw. piątka dla zwierząt?

Była składową. Chodziło także o podwyżki, o budżet. Powinniśmy wyraźnie powiedzieć, że on jest zakłamany i szkoda się pochylać nad poprawkami, bo zasady finansowania kraju PiS wywrócił do góry nogami. A niektórzy udają, że coś poprawimy lub osiągniemy efekty medialne. Szkoda naszych sił, bo PiS rzuca nam tematy do „posprzątania", my nad nimi pracujemy, a on ponownie wylewa wiadro pomyj i nasz trud idzie na marne. Nie walczmy z PiS-em, zajmijmy się propozycjami dla ludzi, Polakami i pokażmy, że można zrobić więcej, niż prowadzić wojnę polsko-polską.

Jest pan pewny, ze ruch Szymona Hołowni nie zatrzyma się na komentowaniu?

Możemy jednak proponować konkretne rozwiązania. Do PO mam pretensje o to, że nie potrafią się określić – czy to w kwestiach rozdziału państwa od Kościoła, czy w kwestii ekologii, węgla, górników, nauczycieli – zawsze lawirują. Mają dużo sensownych osób i czekam, by one wymusiły zmiany. Poza tym, trzeba być z obywatelami. Nieliczni posłowie i senatorowie wychodzą do ludzi. Nie chodzi o to, by wpaść na protest i zrobić sobie selfie. Państwo skazuje teraz ludzi na bankructwo, a my nic z tym nie robimy. Powinniśmy być przy tych restauracjach, stokach i rozmawiać. A opozycja śpi.

—współpraca: Joanna Leśnicka

Dlaczego zdecydował się pan na odejście z klubu Koalicji Obywatelskiej w Senacie i współpracę z Szymonem Hołownią oraz jego ruchem?

Ponad rok temu, w wyborach do Senatu, zdecydowałem się wystartować z list Koalicji Obywatelskiej. Reprezentowałem mieszkańców Lublina, byłem bezpartyjny, niezależny, chciałem działać dla ludzi pracy i przedsiębiorców. Po wyborach dołączyłem do klubu KO. Mieliśmy pracować nad dobrymi rozwiązaniami dla Polski, przedstawiać mądre propozycje, które byłyby w kontrze do tego, co robi PiS. Mieliśmy nie być totalną opozycją, tylko walczyć o poprawę jakości prawa i lepsze funkcjonowanie kraju. Przez rok mojej obecności w Senacie mam wrażenie, że zarząd PO hamuje to, co można by zrobić.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Polityka
Tusk po konsultacjach ze Szmyhalem: Posunęliśmy się krok do przodu
Polityka
Marek Jakubiak: Najazd na dom Zbigniewa Ziobry. Mieszkanie posła to poseł
Polityka
Jacek Sutryk: Rafał Trzaskowski zwycięzcą debaty w Warszawie. To czołówka samorządowa
Polityka
Czy w Polsce wróci pobór? Kosiniak-Kamysz: Zasadnicza służba wojskowa tylko zawieszona
Polityka
Dlaczego Koła Gospodyń Wiejskich otrzymywały pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości?