W ten sposób zaatakował wiceminister finansów portal Wirtualna Polska. „Kandydatka PiS na ministra finansów urodziła się w ZSRR. Nieznana przeszłość Teresy Czerwińskiej" – krzyczy tytuł tekstu, który wygląda jak próba utrącenia kandydatury. Nie ma w nim nic poza kilkakrotnym suflowaniem, że miejsce urodzenia jest podejrzane. Z tego powodu Czerwińska nie powinna zostać nawet wiceministrem – sugeruje niewymieniony z nazwiska poseł z Komisji ds. Służb Specjalnych.
No, jest jeszcze jeden zarzut: Czerwińska ma na drugie imię Tatiana. O miejscu urodzenia i drugim imieniu – podkreśla autorka – informuje „tylko katalog IPN". Czyli, jak mamy rozumieć, jest to Rosjanka, zapewne związana ze służbami, skoro interesuje się nią IPN.
To szokujące. Czołowy portal w Polsce określa przydatność ludzi do pełnienia funkcji na podstawie miejsca urodzenia, imion i wpisów w katalogach. Trochę przypomina zwolenników teorii spiskowych, którzy na podstawie drugiego imienia Baracka Obamy, Hussein, przypisywali mu, że jest Antychrystem, ukrywającym w niecnych celach swoją muzułmańską wiarę.
Nie byłoby przecież niczym zdrożnym, gdyby ministrem finansów Polski została muzułmanka czy Rosjanka – będąca fachowcem z polskim paszportem. A cóż dopiero mówić o Polce, tyle że urodzonej na Łotwie w czasach, gdy kraj ten był pod kontrolą Moskwy. Tam przyszła na świat specjalizująca się w finansach prof. Uniwersytetu Warszawskiego Teresa Czerwińska.
O Polakach na Wschodzie powstały tysiące tekstów. O ofiarach sowieckich represji, o wcielaniu do kołchozów. O trudnościach w zachowaniu polskości. Także o rusyfikacji i uleganiu moskiewskiej propagandzie. O tym, że za granicami powojennej Polski pozostały setki tysięcy Polaków, często wbrew woli. To wszystko chyba umknęło redakcji Wirtualnej Polski, także debaty na temat repatriacji czy Karty Polaka.