Gdy prawosławni na całym świecie obchodzą Boże Narodzenie, Aleksander Łukaszenko gra w hokeja na lodzie. Tego dnia w Mińsku od 15 lat odbywa się finał „bożonarodzeniowego międzynarodowego turnieju amatorów hokeja". Głównym organizatorem jest prezydent, to on funduje nagrodę główną. Do Mińska ściągane są drużyny hokejowe m.in. z Czech, Niemiec, Rosji, a nawet Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Kapitanem białoruskiej drużyny jest oczywiście Łukaszenko, chyba największy na Białorusi miłośnik tego sportu. By było ciekawiej, to właśnie on 11 razy wygrywał i uroczyście odbierał fundowaną przez siebie nagrodę główną. W tym roku do finału drużyna białoruskiego przywódcy weszła razem z drużyną Rosji.
To jednak nie sam finał turnieju był głównym punktem poniedziałku, lecz to, kto stanie na czele rosyjskiej drużyny. Spekulacje na ten temat wywołał osobiście Putin. Po ostatnim spotkaniu z Łukaszenką pod koniec grudnia powiedział, że umówił się z białoruskim prezydentem na wspólną grę w hokeja „albo przejażdżkę na nartach". Z doniesień rosyjskich mediów można było jednak wywnioskować, że gospodarz Kremla postanowił spędzić Boże Narodzenie w kraju i pozostawić prezydenta Białorusi samego na lodzie.
Od kilku tygodni pomiędzy Białorusią a Rosją toczy się chyba najostrzejsza od upadku ZSRR gra i najmniej chodzi w niej o hokej. Od 1 stycznia rosyjska ropa dla Mińska zdrożała z powodu realizowanego w Rosji tzw. manewru podatkowego. Białoruscy ekonomiści podliczyli, że w ciągu najbliższych pięciu lat Mińsk zapłaci ponad 10 mld dol. więcej.
Białoruskie władze od miesięcy domagają się rekompensaty i to dlatego Łukaszenko pod koniec ubiegłego roku dwukrotnie odwiedzał Moskwę. Przez wiele godzin rozmawiał za zamkniętymi drzwiami z Putinem i wszystko wskazuje na to, że niewiele z tych rozmów wynikło. Uwaga rosyjskich i białoruskich mediów skupiła się na czterech workach ziemniaków, które prezydent Białorusi przywiózł w prezencie na Kreml. Tymczasem opinia publiczna nie poznała żadnych konkretów tego spotkania.
Rosyjską ofertę dla Białorusi złożył na początku grudnia premier Dmitrij Miedwiediew, który przy okazji wizyty w Brześciu zaproponował „głębszą integrację" w ramach podpisanej jeszcze w 1999 r. umowy o utworzeniu Państwa Związkowego Białorusi i Rosji. Mówił m.in. o wprowadzeniu wspólnej waluty, sądu, izby rozrachunkowej, służby celnej i straży granicznej.