Niedoszłej parze prezydenckiej dobry wynik wyborczy najwyraźniej uderzył do głowy. Rafał Trzaskowski ciągle nie ma czasu na przyjęcie zaproszenia od prezydenta, a jego małżonka stawia pierwszej damie warunki wstępne: Agata Duda ma się wykazać.

Nie mam pojęcia, co dla kobiet już zrobiła Małgorzata Trzaskowska, że chce rozliczać z aktywności Agatę Dudę, ale jako żona prezydenta Warszawy mogłaby zainteresować męża problemami kobiet w mieście przez niego zarządzanym. Na warszawskiej Białołęce grupa samotnych matek z małymi dziećmi – głównie ofiar przemocy domowej – od lat walczy o utrzymanie „dzikiego", ale będącego dla nich jedynym schronieniem, domu samotnej matki.

Kilkanaście kobiet stworzyło dla siebie i swoich dzieci prawdziwy dom, zbudowały wzajemnie się wspierającą wspólnotę, utrzymują się ze wsparcia dobrych ludzi i powoli stają na nogi po traumach, jakie ma za sobą każda z nich. Jedyne, czego potrzebują, a nie są w stanie zorganizować własnymi siłami, to budynek, do którego mogłyby się przenieść, bo z obecnego miasto od lat próbuje je wyrzucić, argumentując to złym stanem nieruchomości. Byłam, wiem, jestem skłonna uwierzyć, bo budynek stary i od lat nieremontowany, ale to jedyny dom, jaki te dzielne kobiety mają. Innego wyprosić od miasta nie mogą, choć przecież, tak jak do tej pory, wszystko w nim zrobiłyby same.

„Pracujemy na utrzymanie naszego domu, ponieważ utrzymujemy go sami, bez waszej pomocy. Dostosowaliśmy nasz dzień wyłącznie pod spotkanie z Panem. Każda godzina to dla nas szansa na to, by pracą zapewnić naszym podopiecznym godziwe warunki do życia i funkcjonowania. Nasz czas nie znaczy dla Pana nic. Czyli dokładnie tyle samo co my" – pisały rozgoryczone, gdy 15 minut przed spotkaniem, na które stawiły się z dziećmi, burmistrz dzielnicy bez podania powodu je odwołał. W mieście, które stać na strefę relaksu z palet za milion złotych, grupa doświadczonych przez los kobiet z małymi dziećmi nie może się miasta doprosić o najbardziej podstawową pomoc, i to wcale nie dlatego, że miasta nie stać. One są po prostu mało ważne.

Powtórzmy: zanim Małgorzata Trzaskowska rozliczy Agatę Dudę z działań na rzecz kobiet, mogłaby zainteresować ich losem własnego męża. A jak już się uda rozwiązać problem matek z Białołęki, proponuję pochylić się nad sprawą ośrodka dla ofiar przemocy w rodzinie, które przez 20 lat prowadziło na Saskiej Kępie schronisko dla kobiet i dzieci doświadczających przemocy domowej, ale w ubiegłym roku musiało się ograniczyć do pomocy ambulatoryjnej, bo miasto zrezygnowało z finansowania schroniska. Niedoszła pierwsza dama ma zatem pole do popisu w mieście, w którym rządzi jej mąż. Może ambicje polityczne sprawią, że dla najbardziej potrzebujących kobiet coś się w Warszawie zmieni.