Po prostu – idzie kanikuła, każdy chce złapać oddech przed dalszą walką o ogień. Więc media, w trosce o dobro obywateli, ujawniają jedynie pomniejsze, zabawne przekręty. Jak ten, o którym usłyszałam w radiu: otóż księgowa pewnej wyższej szkoły ekonomicznej upłynniła milion PLN na poczet nieistniejących inwestycji, za co ukarano ją wyrokiem z zawieszeniem, bo wykazała skruchę. Ha, ha, naprawdę komiczne!
W kwestii euro nie dostrzegamy ograniczeń. Odkąd z Unii popłynął strumień dotacji (do 2013 roku – 280 mld zł, co czyni Polskę liderem w proszalnym procederze), nie mamy zahamowań. Stary Pitchum (ten z „Opery za trzy grosze") byłby dumny z takich jak my pupili w żebraczym fachu: umiemy wykorzystać każde niedołęstwo, upośledzenie, smród i brud, żeby naciągnąć panią Unię.