Potężne wydatki socjalne miały zostać zrównoważone przez uszczelnianie i przebudowę systemu podatkowego, ułatwienia dla przedsiębiorców czy poprawę funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości. Na tym polu jednak jedynym osiągnięciem są próby uszczelnienia systemu VAT, najważniejsze dla finansów państwa. Nad innymi planami unosi się ogromny znak zapytania, a niektóre zapowiedzi wręcz niepokoją.

Wicepremier Morawiecki obiecuje dużo i efektownie. Tyle że ocenić będzie go można wyłącznie za czyny. Podobnie jest z reformą sądownictwa. Zapowiedzi systemowej przebudowy były efektowne. Na razie Zbigniew Ziobro wdraża zmiany punktowo i nie są to działania, które wymiarowi sprawiedliwości przywrócą wydolność. A co z wielką reformą sądów? Nie wiadomo.

Widać wiele indywidualnych popisów i autorskich pomysłów, bezmiar medialnych wrzutek, ulotnych koncepcji, którymi łatwo wywołać burzę lub niepokój przedsiębiorców czy zwykłych obywateli. Nie widać za to spójnego, konstruktywnego działania podporządkowanego wspólnemu celowi. Jaskrawym tego przykładem jest zapowiadana głównie za pomocą przecieków i ogólników reforma wprowadzająca jednolity podatek i likwidująca podatek liniowy. Sprawa zasadnicza dla milionów ludzi obrosła już tyloma nieoficjalnymi wersjami, że tak naprawdę nie wiadomo, w jakim kierunku chce iść rząd: czy zamierza zabrać bogatszym i dać biednym, jak sugerował minister Kowalczyk, czy też stworzyć system przyjaźniejszy dla przedsiębiorców i obywateli, o czym mówił wicepremier Morawiecki? Te dwa głosy płynące z jednego rządu trochę się wykluczają.

Po co fundować obywatelom taką huśtawkę i niepewność? Tak się reform nie wprowadza. Nieskoordynowana drużyna nie wygra żadnego meczu.