Reklama
Rozwiń
Reklama

Szułdrzyński: Czas próby prezydenta Dudy

Reakcje władz PiS na poniedziałkową debatę zorganizowaną w Sejmie przez opozycję, w której wzięli udział znani prawnicy, można czytać jasno: Prawo i Sprawiedliwość nie zamierza się przejmować niedzielnymi protestami przeciwko zmianom w sądownictwie. W sprawie prac nad kolejną ustawą, o Sądzie Najwyższym, PiS będzie nieugięty. Ale dla osłody władze partii zdecydowały się wycofać z wprowadzenia opłaty paliwowej, przez którą miała podrożeć benzyna.

Aktualizacja: 18.07.2017 08:11 Publikacja: 17.07.2017 20:41

Szułdrzyński: Czas próby prezydenta Dudy

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

– To nie wysłuchanie publiczne, to jest samowolka i demolka opozycji – tak Beata Mazurek, rzecznik PiS, skomentowała spotkanie w Sejmie. A wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki dorzucił na Twitterze: „Opozycja kłamie, że trwa wysłuchanie publiczne. Niezbędna jest na to zgoda Sejmu".

Zignorowanie protestów opozycji, a także zwykłych obywateli, może być błędem, za który PiS przyjdzie jeszcze zapłacić. Być może kilka tysięcy osób pod Sejmem w niedzielę nie robi na politykach partii rządzącej wrażenia. Ale już wieczorne zgromadzenie pod Sądem Najwyższym zebrało kilkanaście tysięcy osób. Obywatele zbierali się nie tylko w Warszawie i wielkich miastach. W internecie można było znaleźć zdjęcia kilkudziesięcioosobowych grupek manifestantów w mniejszych miejscowościach. I może każda z tych manifestacji z osobna nie robi wielkiego wrażenia, ale w skali kraju pokazuje determinację przeciwników rewolucji w Sądzie Najwyższym.

PiS więc zastosował następującą taktykę: wycofał się z projektu, który rozpalał emocje milionów Polaków jakim było wprowadzenie opłaty paliwowej, ale równocześnie twardo stoi przy swej propozycji zmian w Sądzie Najwyższym. I nic nie wskazuje, aby w tej sprawie zamierzał się cofać.

To fatalna wiadomość. Nie tylko dla PiS i dla opozycji, ale też dla Polski. Tak fundamentalna reforma, jak przebudowa sądownictwa, powinna się odbywać w atmosferze przynajmniej częściowego kompromisu. To zbyt ważna sprawa, by przepychać ją łokciami i kolanami czy głosować ukradkiem w Sali Kolumnowej, gdyby doszło do blokady Sejmu.

Owszem, opozycja musi zrozumieć, że PiS ma większość i będzie wprowadzać zmiany, które obiecał swoim wyborcom – a reforma wymiaru sprawiedliwości była w jego programie od samego początku. Równocześnie partia rządząca musi przyjąć do wiadomości, że nie ma mandatu do wprowadzania zmian, które naruszałyby konstytucję, nawet jeśli ma w ręku Trybunał Konstytucyjny. I że wdrażanie reform przeciwko wszystkim zemści się na niej, kiedy już straci władzę, a przede wszystkim, zamiast obiecanej naprawy państwa, doprowadzi do pogłębienia politycznych podziałów i dalszej dewastacji tego, co wspólne.

Reklama
Reklama

Najwyższy czas, by prezydent Andrzej Duda odpowiedział sobie na pytanie, czy przyłoży rękę do całkowitego podporządkowania sądownictwa politykom. Być może jest on jedyną osobą w Polsce, która może nie tyle powstrzymać zmiany, ile złagodzić ich radykalny kształt.

Publicystyka
Marek A. Cichocki: Polska nie może ulegać niebezpiecznej iluzji
Publicystyka
Jerzy Surdykowski: Bohaterami nowych „Dziejów głupoty w Polsce” byliby Grzegorz Braun i brauniści
Publicystyka
Historyk IPN odpowiada Jad Waszem: Wymagajmy od siebie powagi i dokładności
Publicystyka
Jerzy Surdykowski: Oczy Dzieciątka i sedno naszej wiary
Publicystyka
Ambasador Norwegii: Niezawodni partnerzy w niepewnych czasach
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama