Wynikało to z szerokiej interpretacji pojęcia „czynności prawnej mającej na celu zmianę wierzyciela" przyjmowanej dotąd przez Sąd Najwyższy. Jako takie czynności Sąd Najwyższy kwalifikował nie tylko czynności bezpośrednio zmierzające do przeniesienia wierzytelności, ale też wszelkie czynności, które skutkowały zmianą po stronie wierzyciela SPZOZ. Nawet wówczas, gdy zmiana ta była nie była celem czynności, ale jej skutkiem ubocznym.
Wykładnia ta od lat budziła wątpliwości. Głównie dlatego, że wywoływała stan głębokiej niepewności prawnej po stronie kontrahentów szpitali. Przedsiębiorcy, którzy zawierali umowę ze szpitalem musieli brać pod uwagę ryzyko, że w razie dochodzenia należności od szpitala staną wobec zarzutu jej nieważności. I to już po wykonaniu świadczenia. Dodatkowo, kiedy szpital zalegał z płatnością, przedsiębiorcy nie mogli swobodnie rozporządzać przysługującą im wierzytelnością. Nie tylko nie mogli jej zbyć bez zgody podmiotu tworzącego SPZOZ (co istotnie ogranicza możliwości ich skutecznego dochodzenia), ale też musieli oceniać skutki każdej czynności prawnej dotyczącej tych wierzytelności pod kątem ewentualnej „zmiany wierzyciela".
Efekt? Ryzyko nieuregulowania należności przez szpital często wliczali w cenę dostawy towarów lub usług, co tylko pogłębiało problem niewypłacalności SPZOZ. W końcu zmniejszyła się też liczba dostawców gotowych podjąć to ryzyko.
Z tym większą aprobatą należy przyjąć czerwcowy wyrok Sądu Najwyższego. Przesądza on, że przewidziana w art. 56 ust. 6 ustawy o działalności leczniczej sankcja nieważności nie dotyczy umów konsorcjum, jeżeli są one zawierane w celu wspólnej realizacji umowy zawartej ze szpitalem. W takim przypadku konsorcjanci od początku są bowiem stronami umowy ze SPZOZ. Nie można więc twierdzić, że zawarcie umowy konsorcjum powoduje zmianę po stronie wierzyciela szpitala. Wbrew zarzutom podnoszonym przez pozwane SPZOZ trudno ją uznać za „ukryty" obrót długami szpitalnymi.
W wyroku z 7 czerwca 2019 r. Sąd Najwyższy wyraźnie wskazał, że jeżeli przed zawarciem z konsorcjantami umowy o wykonanie zamówienia SPZOZ wiedział o umowie konsorcjum łączącej wykonawców, to nie ma podstaw do uznania, że umowa ta była nieważna. Skoro szpital zawarł umowę z konsorcjum, to znaczy, że od początku identyfikował konsorcjantów jako potencjalnych wierzycieli. A zatem nie może twierdzić, że zawarcie umowy konsorcjum zmierzało do zmiany wierzyciela albo że skutkuje ono taką zmianą. Konsorcjanci byli bowiem znani od samego początku.
Ucywilizowanie rynku
Sąd Najwyższy słusznie wskazał także, że art. 7 ust. 3 i 4 prawa zamówień publicznych daje SPZOZ uprawnienie do wyznaczenia szczególnego sposobu realizacji zamówienia przez wyłonionych wspólnie wykonawców, o ile jest to proporcjonalne i uzasadnione charakterem zamówienia. Jeżeli więc przed zawarciem umowy z konsorcjantami szpital nie skorzystał z tego uprawnienia, to nie może on potem ingerować w sposób realizacji zamówienia przez konsorcjantów, kiedy deklarują oni wolę jego wspólnego wykonania. Innymi słowy: SPZOZ nie może kwestionować ważności umowy konsorcjum na podstawie art. 54 ust. 5 i 6 ustawy o działalności leczniczej w stosunku do wykonawców, których sam – bez odmiennych zastrzeżeń w procesie udzielania zamówienia – wyłonił w postępowaniu przetargowym do wspólnej realizacji tego zamówienia.