Kryzys polityczny bije w białoruską linię. Jest czego żałować

Białoruski przewoźnik narodowy, to jedna z najlepszych linii lotniczych w naszym regionie. - Ludzie myślą, że Belavia jest jednym z tych postradzieckich prymitywnych linii lotniczych. Bardzo się mylą - mówi Dominik Sipiński, ekspert lotniczy z ch-aviation.

Aktualizacja: 29.05.2021 12:48 Publikacja: 29.05.2021 12:23

Kryzys polityczny bije w białoruską linię. Jest czego żałować

Foto: Andreas Arnold/PAP/DPA

To także linia szybko rozwijająca się. W ciągu ostatnich 4 miesięcy 2021 przewozy pasażerskie Belavii na trasie Mińsk- Warszawa wzrosły o 101 proc. LOT-u, który do czasu obecnego kryzysu, operował na tym samym kierunku i wylatuje 15 minut później po Belavii o 50 proc. A w koronawirusowej rzeczywistości Mińsk stał się drugim po Frankfurcie kierunkiem dla warszawskiego Lotniska Chopina, skąd przylatywało najwięcej pasażerów.

Czytaj także: Białoruska linia Belavia zawieszona w Wielkiej Brytanii

- Pomysł na mini-hub w Mińsku wcale nie był bez sensu - dodaje Dominik Sipiński. Belavia nadal teoretycznie ma wspólne rezerwacje (code share) z większością europejskich linii lotniczych, którym rozwozi pasażerów z Mińska dalej na wschód. I to naprawdę w dobrych warunkach. Jej Embraery mają wydzieloną klasę biznes z wygodnymi szerokimi fotelami, podczas gdy konkurenci Belavii w wyższych klasach, dla komfortu pasażerów, pozostawiają pusty jedynie fotel, tak samo wąski, jak w klasie ekonomicznej. Serwis pokładowy, który takie potęgi, jak Lufthansa w kryzysie znacznie ograniczyły i każą sobie płacić, w Belavii jest na wysokim poziomie i bezpłatny.

Incydent z 23 maja z przejęciem przez Białoruś zarejestrowanego w Polsce Boeinga Ryanair Sun i zamknięcie unijnych lotnisk dla białoruskiego przewoźnika przynajmniej na jakiś czas wyhamował jego rozwój. Pozostały jedynie rejsy do Turcji, Dubaju i krajów b. WNP.

Czytaj także: Lotniczy chaos w Europie. Rosjanie postanowili na tym zarobić

Belavia jest jedyną linią lotniczą na liczącej 9,5 mln mieszkańców Białorusi, która latała na zachód. Powstała w roku 1996, w dwa lata po tym, jak do władzy doszedł Łukaszenko. Zatrudnia 2,1 tys. osób i ma 30 samolotów: Boeingi, Airbusy i Embraery, właśnie odebrała B737 MAX-a. Połowa z tych maszyn jest w leasingu. Tak, jak inni przewoźnicy ucierpiała z powodu pandemii COVID-19, w 2020 roku przewiozła 1,7 mln pasażerów, o 58 proc. mniej, niż w 2019. Ten rok zapowiadał się bardzo obiecująco, ponieważ białoruski rząd ograniczył dla swoich obywateli możliwości podróżowania lądem. Wprawdzie w tym kraju jest jeszcze 5 innych zarejestrowanych, ale nie liczą się one w ruchu międzynarodowym.

Za 2020 rok Belavia zanotowała stratę w wysokości 92 mln rubli wobec zysku 68,3 mln rubli w 2019. Ale ten rok zapowiadał się znakomicie. Linia zapowiadała zwiększenie siatki, a i tak latała na Litwę, Łotwę, do Czech, Francji, Szwecji, Finlandii, Austrii, Niemiec, Holandii, Włoch, Hiszpanii, Belgii oraz Wlk. Brytanii, a także 48 portów na wschodzie. Białorusini skorzystali również z wprowadzonego zakazu bezpośrednich lotów z Rosji na Ukrainę i pasażerowie podróżujący między tymi krajami przesiadali się w Mińsku.

Czytaj także: „Łukaszenko sankcjami UE się nie przejmie. Chroni go Putin”

Kryzys polityczny zastał Belavię także w momencie, kiedy jej dług wzrósł do 400 mln dolarów, z czego 220 mln stanowią raty leasingowe. Tymczasem w ramach umowy podpisanej w lipcu 2018 z Air Lease Corporation i Boeingiem ma jeszcze do odbioru 4 B737 MAX. - No nie ma wątpliwości. Belavia będzie teraz miała poważne kłopoty. Nie będzie miała innego wyjścia, jak obniżyć koszty, zredukować flotę i zmniejszyć liczbę pracowników - uważa cytowany przez Reutera rosyjski analityk lotniczy Oleg Pantelejew z Aviaportu. - Ale z drugiej strony wiadomo, że Białoruś nie opuści swojego przewoźnika w potrzebie - dodał. Według nieoficjalnych informacji na pomoc Belavii ma przyjść także Aerofłot, który z Mińska przejmie niektóre kierunki.

Białorusini, jak na razie, zapewniają, że nie mają planów masowych zwolnień, chociaż przyznają, że cięcie kosztów i „optymalizacja zatrudnienia" są w tej sytuacji nieuniknione. W czasie tego kryzysu prezes Belavii, Igor Czerginiec był w stałym kontakcie z Międzynarodowym Zrzeszeniem Przewoźników Powietrznych (IATA), a dyrektor generalny Willie Walsh w rozmowie z Reuterem podkreślił, że Belavia w żaden sposób nie była zaangażowana w incydent z Ryanairem.

To także linia szybko rozwijająca się. W ciągu ostatnich 4 miesięcy 2021 przewozy pasażerskie Belavii na trasie Mińsk- Warszawa wzrosły o 101 proc. LOT-u, który do czasu obecnego kryzysu, operował na tym samym kierunku i wylatuje 15 minut później po Belavii o 50 proc. A w koronawirusowej rzeczywistości Mińsk stał się drugim po Frankfurcie kierunkiem dla warszawskiego Lotniska Chopina, skąd przylatywało najwięcej pasażerów.

Czytaj także: Białoruska linia Belavia zawieszona w Wielkiej Brytanii

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
100 zł za 8 dni jazdy pociągami. Koleje Śląskie kuszą na majówkę. A inni?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Transport
Singapurskie Changi nie jest już najlepszym lotniskiem na świecie
Transport
Polowanie na rosyjskie samoloty. Pomagają systemy śledzenia lotów
Transport
Andrzej Ilków, prezes PPL: Nie zapominamy o Lotnisku Chopina. Straciliśmy kilka lat
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Transport
Maciej Lasek: Nie wygaszamy projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego