Lekarze chcą walczyć z mobbingiem w branży i pomagać ofiarom

Lekarscy związkowcy chcą nagłaśniać mobbing w swoich szeregach i oferować ofiarom pomoc prawną oraz finansową.

Publikacja: 04.07.2019 17:34

Lekarze chcą walczyć z mobbingiem w branży i pomagać ofiarom

Foto: Adobe Stock

„Nie dopuścimy cię do egzaminu specjalizacyjnego, bo jeszcze musisz popracować w naszym szpitalu" – miał usłyszeć rezydent medycyny ratunkowej, który spełnił wszystkie wymagania, od kierownika specjalizacji i konsultanta wojewódzkiego. Z jego relacji wynika, że przełożeni odmówili mu podpisania zaświadczenia odbycia najważniejszego stażu – z medycyny ratunkowej, twierdząc, że musi dyżurować w ich szpitalu jako rezydent „może jeszcze rok, może dwa, bo pół roku to za mało". Historii podobnych do tej opisanej na forum Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL) Bartosz Fiałek, członek Prezydium Zarządu Krajowego OZZL, słyszy po kilka dziennie.

Czytaj także: Firmy farmaceutyczne ujawniają ile płacą lekarzom

Trzeba nagłaśniać...

– Takie działania, niemieszczące się w głowie, ale przede wszystkim niezgodne z prawem, stanowią codzienność w wielu szpitalach – mówi Fiałek, bohater najgłośniejszej w tym roku afery mobbingowej w ochronie zdrowia, który dwa tygodnie temu powołał w OZZL specjalną grupę mającą zająć się mobbingiem.

Złożona m.in. z prawników ma pomagać nie tylko w przypadkach mobbingu, który w myśl ustawy musi spełniać np. kryteria czasowe, ale także pojedynczych szykan wobec lekarzy ze strony kolegów czy przełożonych. – W przypadkach, gdy szykany pozbawią ich środków do życia, chcemy pomagać także finansowo. Dyrektor szpitala chciał zwolnić Bartosza Fiałka za to, że jako członek organizacji związkowej sprzeciwił się jednoczesnym dyżurom na izbie przyjęć oraz oddziale macierzystym i złożył zawiadomienie do Państwowej Inspekcji Pracy. Gdy upublicznił pogróżki przełożonego, stracił możliwość dodatkowego dyżurowania na szpitalnym oddziale ratunkowym, co zmniejszyło jego zarobki o 50 proc., ale dzięki wystąpieniu na drogę sądową i wsparciu związku zachował etat.

...i pomagać

– Mobbing może zdarzyć się w każdym zawodzie, także lekarza. Dzięki nagłaśnianiu takich spraw wiele osób przestaje sobie pozwalać na takie zachowania, które są gwałtem na psychice. Na szczęście zdarzają się wśród lekarzy zdecydowanie rzadko – ocenia dr Maciej Hamankiewicz, który przez dwie kadencje był prezesem Naczelnej Rady Lekarskiej.

W ciągu dwóch tygodni działania grupy w OZZL trafiło tam już kilkadziesiąt zgłoszeń, m.in. od rezydenta, który w wyniku działań kierownika specjalizacji i przełożonych czasowo stracił prawo wykonywania zawodu. Choć sąd stwierdził, że zrobiono to niesłusznie, okręgowa izba lekarska wciąż nie chce zastosować się do wyroku. Wraz z prawnikami zamierzamy wesprzeć tego lekarza – zapowiada Fiałek. Według niego „oczyszczenie środowiska" jest niezbędne, by dokonywać zmian w systemie ochrony zdrowia. –Jeśli chcemy uzdrowić system, nie możemy pomijać własnego środowiska.

Krzysztof Bukiel przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy

O feudalnych stosunkach w szpitalach, zwłaszcza uniwersyteckich, słyszy się od lat i od lat nikt nic z tym nie robi. Mam na myśli rządzących, którzy przymykają oko także na inne rażące patologie w systemie, jak zgoda na to, by lekarz pracował kilka dób z rzędu, narażając zdrowie nie tylko swoje, ale i pacjentów. Kolejną patologią jest łączenie pracy na eksponowanych stanowiskach w szpitalach z prywatną praktyką, która de facto stanowi płatną furtkę do reglamentowanych zabiegów refundowanych przez NFZ. Przy okazji oświadczenia majątkowego jednego z senatorów okazało się, że jako ordynator kliniki zarabiał 5 tys. zł miesięcznie, a w prywatnym gabinecie – 95 tys. zł. Patologią jest też cicha zgoda rządzących na finansowanie przez firmy farmaceutyczne pseudokonferencji dla lekarzy – dzięki ekstradofinansowaniu władza nie musi podnosić płac.

„Nie dopuścimy cię do egzaminu specjalizacyjnego, bo jeszcze musisz popracować w naszym szpitalu" – miał usłyszeć rezydent medycyny ratunkowej, który spełnił wszystkie wymagania, od kierownika specjalizacji i konsultanta wojewódzkiego. Z jego relacji wynika, że przełożeni odmówili mu podpisania zaświadczenia odbycia najważniejszego stażu – z medycyny ratunkowej, twierdząc, że musi dyżurować w ich szpitalu jako rezydent „może jeszcze rok, może dwa, bo pół roku to za mało". Historii podobnych do tej opisanej na forum Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL) Bartosz Fiałek, członek Prezydium Zarządu Krajowego OZZL, słyszy po kilka dziennie.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego