O tym, że w miejscu nowoczesnego Muzeum Śląskiego stała kiedyś kopalnia „Katowice", przypominają wieża wyciągowa szybu kopalnianego, do której dobudowano panoramiczną windę, oraz przepięknie odrestaurowana maszynownia, która dziś jest restauracją. Muzeum z sąsiadującym obok Międzynarodowym Centrum Kongresowym i siedzibą Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia (wszystkie wybudowane na terenach poprzemysłowych, które na cele publiczne przekazał Katowicki Holding Węglowy) od ubiegłego roku tworzą Strefę Kultury – wizytówkę stolicy Śląska.
Na drugie życie czekały kilkanaście lat. Inwestycję finansowały państwo, UE, samorząd województwa i miasto Katowice. Koszt – miliard złotych.
– To symbol przemian, jakie przechodzi nasze miasto i cały region – mówi o strefie Marcin Krupa, prezydent Katowic.
Stworzyć „dobry adres"
Korzyści są niezaprzeczalne. – W zeszłym roku, w ramach rozmaitych konferencji biznesowych i branżowych, odwiedziło nas ponad 580 tys. gości – wylicza prezydent Krupa i podkreśla, że powstanie Strefy Kultury podniosło kilkakrotnie wartość wizerunkową Katowic. Dzięki imprezom muzycznym miasto otrzymało prestiżowy tytuł Miasta Kreatywnego UNESCO w dziedzinie muzyki – jako pierwsze miasto w Polsce i jedno z kilku w Europie.
Wiedzą o tym w Gliwicach, których władze wyłożyły 24 mln euro na rewitalizację gruntów po kopalni „Gliwice" (w tym 9,5 mln euro z Unii Europejskiej). Miasto przejęło zniszczony teren za długi kopalni. I był to strzał w dziesiątkę.