Komunikat w tej sprawie ogłosił komisarz ds. straży pożarnej w Nowej Południowej Walii Shane Fitzsimmons.
Sprecyzował, że "wielki pożar", bo tak nazywano szalejący od niemal trzech miesięcy ogień w rejonie Gospers Mountain na północno-zachodnich obrzeżach Sydney, jest już przez strażaków opanowany. Został do ugaszenia jedynie niewielki obszar.
Czytaj także: Australia płonie, premier traci poparcie
Ogień zajął tam obszar parku narodowego o powierzchni ponad 800 tys. hektarów - to trzy razy tyle, ile zajmuje Wielki Londyn.
Pożary wybuchły w kilku miejscach i po jakimś czasie, przy wysokich temperaturach i bardzo silnym wietrze, połączył się w jeden potężny żywioł.
Według synoptyków Australia doczeka się wreszcie opadów deszczu. W tym tygodniu Nowej Południowej Walii ma spaść ok. 50 ml wody na metr kwadratowy.
- Jeśli ta prognoza się sprawdzi, to będą dla nas wszystkie prezenty świąteczne, gwiazdkowe, urodzinowe, zaręczynowe, ślubne i rocznicowe, i te z okazji ukończenia szkoły w jednym - mówią strażacy z Nowej Południowej Walii, najbardziej poszkodowanej przez ogień.
Wciąż jednak trwa walka z kilkudziesięcioma pożarami.
W wyniku szalejących od września pożarów katastrofalne zniszczenia dotknęły unikalna faunę i florę Australii. Zginęło ponad miliard zwierząt, ogień strawił ponad 10 mln hektarów buszu i lasów.