Awantura o drożejący prąd

Minister energii przyznał, że analizuje różne warianty obniżenia rachunków za energię elektryczną dla gospodarstw domowych oraz małych i średnich firm.

Publikacja: 13.12.2018 20:00

Awantura o drożejący prąd

Foto: Adobe Stock

Krzysztof Tchórzewski, który stoi na czele resortu energii, od tygodni próbuje gasić pożar związany z podwyżkami cen prądu. Rząd obiecał, że podwyżek nie będzie, ale spółki energetyczne złożyły do Urzędu Regulacji Energetyki (URE) wnioski o wzrost taryfy dla gospodarstw domowych średnio o 30 proc. Jednocześnie firmy alarmują, że dostają oferty na zakup energii w 2019 r. o 40–70 proc. wyższe niż obecnie. W tej sytuacji resort energii postanowił stworzyć mechanizm, który spowoduje, że pomimo tych podwyżek ostateczny rachunek za prąd się nie zmieni. Cena prądu to około połowy kwoty, jaka widnieje na rachunku (reszta to m.in. opłata dystrybucyjna, akcyza czy VAT).

Akcyza zamiast rekompensat

W poniedziałek Tchórzewski ogłosił pomysł utworzenia specjalnego funduszu, z którego wypłacane byłyby rekompensaty za drożejącą energię gospodarstwom domowym oraz małym i średnim firmom. Pieniądze miałyby pochodzić ze sprzedaży niewykorzystanych uprawnień do emisji CO2 (ok. 4 mld zł) i z nowej, jednorazowej opłaty klimatycznej od firm energetycznych (1 mld zł). Pierwotnie minister zapowiadał, że firmy energetyczne sfinansują swój wkład z oszczędności. Jednak po tej informacji prezes URE zażądał od energetyki szczegółowych wyjaśnień i korekty wniosków – skoro będą oszczędności, to tak wysokie podwyżki cen prądu nie są przecież konieczne. W reakcji Tchórzewski sprostował, że koncerny energetyczne wycisną 1 mld zł, jednak nie z oszczędności, ale ze swoich zysków, pomniejszając tym samym swoją rentowność. Takie podejście spotkało się z ostrą krytyką analityków giełdowych i ekspertów energetycznych. Jak ustaliliśmy, ta formuła nie zyskała też aprobaty wszystkich członków rządu.

W czwartek narracja ministra energii była już inna. Wspomniał bowiem o różnych wariantach wsparcia odbiorców prądu, innych niż rekompensaty. O szczegółach nie chciał mówić, natomiast „Rzeczpospolita" ustaliła, że w grę wchodzi obniżenie podatku akcyzowego za energię przynajmniej o połowę. Obecnie w cenie jednej megawatogodziny energii jest 20 zł akcyzy.

– To najprostszy i najszybszy sposób na zakończenie olbrzymiego zamieszania w temacie cen prądu. Przy średnim miesięcznym rachunku za prąd w wysokości 100 zł obniżka „akcyzowa" byłaby zauważalna – mówi jeden z naszych informatorów.

Drugi dodaje, że do pełnego zniwelowania podwyżek cen prądu może być konieczne także obniżenie innych opłat – tzw. certyfikatów, które są dodawane do rachunku na rozwój nowoczesnych elektrociepłowni, odnawialnych źródeł energii czy efektywności energetycznej.

Wnioski już po korekcie

W świetle intensywnych prac, jakie toczą się w rządzie, by zniwelować skutki podwyżek cen prądu, środowa wypowiedź premiera Mateusza Morawieckiego w Sejmie, że „nie będzie podwyżek cen energii", jest zupełnie niezrozumiała. Przeczą temu zawierane już kontrakty na dostawy energii na przyszły rok przez firmy i samorządy po znacznie wyższych cenach. Oprócz tego na biurku prezesa URE leżą wnioski od firm energetycznych o podwyżki taryf dla gospodarstw domowych. Podwyżki dla tej ostatniej grupy odbiorców prądu są już niemal pewne – pytanie tylko, jak będą wysokie.

Pierwotne spółki energetyczne wnioskowały średnio o 30-proc. wzrost cen dla gospodarstw domowych. Z naszych ustaleń wynika jednak, że już wcześniej zostały wezwane przez URE do korekty wniosków i zmniejszyły swoje oczekiwania. Teraz wskazują na konieczność ok. 20-proc. podwyżek – ustaliła „Rzeczpospolita".

Kolejne wezwanie prezesa URE z ostatnich dni, które było reakcją na zapowiedzi ministra energii o miliardowych oszczędnościach energetycznych firm, nie powinno przynieść kolejnych zmian we wnioskach. – Spółki po prostu złożą wyjaśnienia i powtórzą swoje skorygowane już wcześniej oczekiwania – mówi jeden z naszych rozmówców.

Spięcie w rządzie

O rozdźwięku w polskim rządzie w obszarze energetyki pisaliśmy już niejednokrotnie. Największe spięcie widać pomiędzy ministrem Tchórzewskim a minister przedsiębiorczości i technologii Jadwigą Emilewicz. Istotne różnice w podejściu do spalania węgla ujawniły już prace przy pakiecie rozwiązań mających na celu walkę ze smogiem. Emilewicz chciała wprowadzić zdecydowanie bardziej restrykcyjne normy dla węgla spalanego w domowych piecach niż resort energii. W ostatnim czasie natomiast zaproponowała rozpoczęcie dyskusji o otwarciu granic Polski na energię z zagranicy. To podejście całkowicie sprzeczne z tym, co proponuje Tchórzewski. Dla niego wzrost importu energii elektrycznej kłóci się z koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego kraju. – To oddanie swojego bezpieczeństwa w ręce naszych sąsiadów i niech oni decydują, czy dadzą nam energię – skomentował Tchórzewski.

Ceny hurtowe mamy wyższe niż w sąsiednich krajach

Podwyżki cen energii elektrycznej są przede wszystkim konsekwencją dwóch zdarzeń: wzrostu cen węgla i kosztów emisji CO2. Polskę dotyka to w szczególny sposób, bo nasz kraj 80 proc. energii elektrycznej produkuje z węgla – kamiennego i brunatnego. W III kwartale cena czarnego paliwa dla energetyki zawodowej wyniosła niemal 244 zł/t i była o 19 proc. wyższa niż przed rokiem. Uprawnienia do emisji CO2 wzrosły jeszcze mocniej. Obecnie kosztują powyżej 20 euro/t, podczas gdy na początku tego roku nie przekraczały 8 euro. W reakcji gwałtownie wzrosły hurtowe ceny energii – w czwartek cena 1 MWh na Towarowej Giełdzie Energii z dostawą na przyszły rok wynosiła nieco ponad 281 zł, czyli o 59 proc. więcej niż rok wcześniej. Polskie ceny hurtowe prądu są już najwyższe spośród naszych sąsiadów. Inaczej wygląda kwestia cen dla gospodarstw domowych, które podlegają zatwierdzeniu przez URE. Jak podaje Eurostat, ceny te w Polsce należą do jednych z najniższych w Europie. Natomiast w przypadku innych grup odbiorców – Polska plasuje się w połowie europejskiej stawki.

Krzysztof Tchórzewski, który stoi na czele resortu energii, od tygodni próbuje gasić pożar związany z podwyżkami cen prądu. Rząd obiecał, że podwyżek nie będzie, ale spółki energetyczne złożyły do Urzędu Regulacji Energetyki (URE) wnioski o wzrost taryfy dla gospodarstw domowych średnio o 30 proc. Jednocześnie firmy alarmują, że dostają oferty na zakup energii w 2019 r. o 40–70 proc. wyższe niż obecnie. W tej sytuacji resort energii postanowił stworzyć mechanizm, który spowoduje, że pomimo tych podwyżek ostateczny rachunek za prąd się nie zmieni. Cena prądu to około połowy kwoty, jaka widnieje na rachunku (reszta to m.in. opłata dystrybucyjna, akcyza czy VAT).

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Ban na szybkie pociągi i hotele za niespłacane długi
Gospodarka
Polska rozwija się tak, jakby kryzysów nie było
Gospodarka
prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak: Im starsze społeczeństwo, tym więcej trzeba pieniędzy na zdrowie
Gospodarka
MFW: Polaryzacja światowej gospodarki coraz większa. Polska na dobrym biegunie
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Gospodarka
Raport PIE. Co nam dało członkostwo w UE? Gdzie mamy największe zaległości?