W Japonii zaczęła się nowa era. 30 kwietnia abdykował cesarz Akihito (ur. 1933) będący głową państwa od stycznia 1989 r. Okres jego panowania nosił oficjalną nazwę „Heisei", co można tłumaczyć jako „powszechny pokój". Teraz tron objął Naruhito (ur. 1960), stając się 126. cesarzem w dziejach najstarszej dynastii świata, a rozpoczynającemu się okresowi jego rządów nadano nazwę „Reiwa", co da się przetłumaczyć jako „piękna harmonia".

Cesarz w Japonii od zakończenia drugiej wojny światowej nie ma realnej władzy i pełni głównie funkcje reprezentacyjną i ceremonialną, ale wstąpienie na tron nowego monarchy zawsze wiąże się z nadziejami „nowego początku" w życiu społecznym i gospodarczym. Początkowo najbardziej namacalną oznaką nadejścia nowej ery będzie wypuszczenie przez japońską mennicę monet, na których będą napisy, że zostały wybite w pierwszym roku ery Reiwa. Być może przypływ optymizmu związany z rozpoczęciem panowania nowego cesarza będzie miał w nadchodzących miesiącach lekkie odzwierciedlenie w indeksach koniunktury gospodarczej czy sondażach nastrojów konsumenckich. Era Heisei była bowiem dla japońskiej gospodarki i rynków czasem bardzo burzliwym.

Wstrząsy i bańki

Cesarz Akihito miał ogromnego pecha, bo początek jego rządów przypadł na okres bezpośrednio poprzedzający pęknięcie ogromnych baniek na japońskim rynku akcji i nieruchomości. Tokijski indeks giełdowy Nikkei 225 spadł w trakcie ery Heisei aż o 28 proc. (Od szczytu z 1989 r. do dołka z 2009 r. stracił 81 proc.). Japońska gospodarka pięciokrotnie doświadczyła w tym czasie recesji. Najlepiej radziła sobie w 1989 i 1990 r., rosnąc po 4,9 proc. Najgorzej w 2009 r., gdy skurczyła się o 5,4 proc. W 2019 r., według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego, ma urosnąć o 1 proc. – W okresie szybkiego wzrostu od połowy lat 50. do wczesnych lat 70. nominalny PKB rósł średnio rocznie o około 15 proc., a realny o około 10 proc. W erze Heisei nominalne tempo wzrostu PKB wynosiło średnio rocznie 1,1 proc., a realne 1,3 proc. Niskie tempo wzrostu gospodarczego oznaczało, że wzrost dochodów, a szczególnie płac, był ograniczony – przypomina Jun Saito, ekonomista z Japońskiego Centrum Badań Ekonomicznych (JCER). To przekładało się również na zmiany na rynku pracy. O ile stopa bezrobocia w Japonii (2,5 proc. w marcu 2019 r.) jest podobna do tej z początku 2019 r., to odsetek pracowników mających stałe umowy o pracę spadł przez ostatnie 30 lat z ponad 80 do około 60 proc.

Oznaki odporności

W 2010 r. Japonia przestała być drugą pod względem wielkości gospodarką świata. Została wyprzedzona przez Chiny. Nadal jest jednak krajem o wyższym standardzie życia niż Państwo Środka. Jej PKB na głowę (liczony według parytetu siły nabywczej) wzrósł z 18,3 tys. dol. w 1989 r. do 45,6 tys. dol. w 2019 r. (W tym czasie w Chinach powiększył się z 925,5 dol. do 19,5 tys. dol., w Korei Płd. z 6,7 tys. dol. do 42,8 tys. dol., a w Polsce z 6,9 tys. dol. do 33,8 tys. dol.).

Japonia pozostała również największym globalnym wierzycielem. Aktywa zagraniczne netto należące do japońskich właścicieli wzrosły z 25,8 bln dol. w 1989 r. do 71,5 bln dol. w 2018 r., gdy w przypadku chińskich właścicieli zwiększyły się w tym czasie z 0,1 bln dol. do 25,3 bln dol. Wiele krajów wciąż zazdrości Japonii bogactwa, mimo trzech straconych dekad.