Platforma Cboe Europe, która jest częścią grupy Cboe Global Markets (razem m.in. ze słynną giełdą Chicago Board Options Exchange), zaczyna zaznaczać swoją obecność w naszym kraju. W ubiegłym tygodniu jej przedstawiciele odbyli w Warszawie serię spotkań z brokerami, zachęcając ich do przeniesienia obrotu z warszawskiego parkietu na ich platformę. Lokalni brokerzy do oferty Cboe Europe na razie podchodzą z dystansem. Nie oznacza to jednak, że inicjatywa nie ma szans powodzenia.

Na Cboe Europe akcjami z WIG20 będzie można handlować od 5 listopada. Patrząc na dotychczasowe dokonania platformy, obawy o to, że odbierze ona część płynności GPW, są jak najbardziej uzasadnione. Przykładowo prawie 30 proc. obrotu akcjami z indeksów FTSE 100 czy DAX realizowanych jest dziś właśnie na Cboe Europe.

Mocną stroną Cboe Europe jest bez wątpienia cennik. Dla lokalnych brokerów aktywność na Cboe Europe oznacza także poniesienie innych kosztów, co może zniechęcić niektórych graczy do zmiany miejsca handlu. O ile lokalni brokerzy mogą mieć jednak opory, by korzystać z oferty Cboe Europe, o tyle takich dylematów raczej nie powinni mieć gracze zagraniczni.

– Ewentualne pojawienie się obrotów na Cboe będzie zapoczątkowane przez globalne banki i dużych międzynarodowych uczestników, którzy już korzystają z oferty platformy w odniesieniu do innych rynków – uważa Bartosz Świdziński, dyrektor w Erste Securities. Co na to GPW?

– Alternatywne platformy typu MTF oferują istotnie tańsze usługi, co spowodowane jest znacznie niższą bazą kosztową. My jednak robimy swoje. Koncentrujemy się obecnie na własnych, proaktywnych działaniach. Skupiamy się przede wszystkim na poprawie płynności rynku akcji. W ostatnim czasie m.in. przedłużyliśmy promocje dla klientów elektronicznych, a także wdrożyliśmy programy dla animatorów rynku. Wprowadzamy i usprawniamy też funkcjonalności systemu, odpowiadające potrzebom uczestników rynku, którzy realizują duże zlecenia – mówi Paweł Lasiuk, rzecznik prasowy GPW.