Od dłuższego czasu na warszawskiej giełdzie niepodzielnie rządziły niedźwiedzie. W ostatnich dniach inwestorzy rozpoczynali każdą kolejną sesję z nadzieją na to, że w końcu przyjdzie odbicie po serii spadków. Na nadziejach jednak się kończyło. Aż w końcu przyszła czwartkowa sesja podczas której, od początku do końca karty rozdawał popyt. WIG20 zakończył dzień spektakularnym wzrostem, ale i po ostatnich dniach też miał co odrabiać.

Właściwie już końcówka środowych notowań dawała nadzieję, że byki w końcu przystąpią do ataku. WIG20 w środę tracił w ciągu dnia około 1 proc., a zakończył notowania "tylko" 0,3 proc. pod kreską. Wszystko co najlepsze miało jednak dopiero nadejść. W czwartek od startu notowań na parkiecie przeważał kolor zielony. Byki rozpędzały się powoli. W pierwszych minutach handlu WIG20 zyskiwał około 0,5 proc. W miarę upływu czasu skala zwyżek robiła jednak coraz większe wrażenie. W połowie sesji indeks największych spółek naszego parkietu był już 1,6 proc. nad kreską, co było jednym z najlepszych wyników na Starym Kontynencie. Warto jednak zwrócić uwagę, że generalnie czwartek był udanym dniem dla rynków wschodzących. Mocno rósł m.in. rosyjski RTS czy też turecki BIST100, w przeciwieństwie chociażby do niemieckiego indeksu DAX czy też francuskiego CAC40, które notowały jedynie niewielkie zmiany.

Druga część notowań była oczywiście wielką niewiadomą, ale styl w jakim WIG20 pokonywał kolejne poziomy pozwalały wierzyć, że byki nie zmarnują już szansy, by w końcu pokazać moc. I faktycznie im bliżej końca notowań tym wzrosty stawały się coraz bardziej okazałe. Dodatkowym paliwem do wzrostów było bardzo optymistyczne otwarcie notowań na Wall Street. Po godzinie od startu sesji amerykańskie indeksy zyskiwały ponad 1 proc., co chociażby dla indeksu S&P500, oznaczało ustanowienie nowego historycznego rekordu. Szaleństwo zakupów wywołał, po raz kolejny zresztą, Donald Trump, który na Twitterze napisał, że wielka umowa handlowa z Chinami jest coraz bliżej. To było niczym miód na serca inwestorów. Ostatnia prosta w Warszawie to było już tylko pytanie, jak duży będzie wzrost. Ostatecznie WIG20 zyskał 2,7 proc. i zamknął notowania na poziomie 2102 pkt. Liderem wzrostów w gronie największych spółek był Santander Bank Polska, którego akcje podrożały o 6,9 proc. Mocno na wartości zyskało większość firm w tym m.in. PGNiG, Pekao, PZU czy też PKO BP.

Czwartkowe odreagowanie było naprawdę imponujące, ale trzeba pamiętać, że na razie jest to tylko obicie po ostatnich spadkach. Teraz dobrze byłoby podtrzymać wzrostowy układ przez kilka dnia.