Na południu czują się więźniami strefy euro

Ostatnie cztery lata przyniosły Italii ożywienie gospodarcze. Niestety, okazało się ono zbyt słabe, by odczuła to spora część jej mieszkańców.

Publikacja: 29.05.2018 21:00

Na południu czują się więźniami strefy euro

Foto: Bloomberg

Włochy były jednym z epicentrów kryzysu w strefie euro. I trudno się temu dziwić. Są trzecią pod względem wielkości gospodarką Eurolandu i jednym z jego najważniejszych rynków finansowych. Od lat walczą z wieloma problemami strukturalnymi (które zdaniem części ekonomistów stały się trudniejsze do rozwiązania, odkąd kraj stał się częścią strefy euro) i są zadłużone na około 2,3 bln euro, co stanowi blisko 135 proc. ich PKB oraz 20 proc. całego zadłużenia państw Eurolandu. Kryzys oznaczał dla Włoch straconą dekadę niskiego wzrostu gospodarczego przeplatanego recesjami. Stopa bezrobocia jest tam wciąż wysoka na tle innych państw strefy euro. W kwietniu wynosiła 11 proc., a wśród młodzieży sięgała wówczas aż 31,7 proc.

Mimo to w ostatnich latach Włochy były dosyć ulgowo traktowane przez inwestorów. Rentowność włoskich obligacji dziesięcioletnich dochodziła w 2016 r. nawet do 1 proc. Jakiż to kontrast z ponad 7-proc. rentownością włoskich dziesięciolatek na jesieni 2011 r.! Wówczas powszechnie typowano Włochy jako kolejny kraj Eurolandu, który będzie musiał podporządkować się decyzjom wierzycieli. Tak się jednak nie stało, a rentowności włoskich obligacji spadały, pomimo że kraj został ciężko dotknięty kryzysem gospodarczym, miał problemy z restrukturyzacją sektora bankowego (obciążonego złymi długami), a włoska scena polityczna zawsze była daleka od stabilności. Inwestorzy dali jednak duże wotum zaufania Włochom. A pomógł im w tym kierowany przez Mario Draghiego, byłego prezesa Banku Włoch, Europejski Bank Centralny, skupujący włoskie obligacje. Skup obligacji ma zostać jednak zaprzestany wraz z końcem 2018 r.

Sytuacja we włoskim sektorze finansowym jest wciąż dosyć niepewna. – Włoskie banki od wielu lat zmagają się z trudnościami, a jeszcze latem ubiegłego roku Monte dei Paschi di Siena otrzymał od włoskiego rządu, za zgodą UE, pomoc w wysokości 5,4 mld euro. Nagromadziły one olbrzymie pakiety włoskich obligacji skarbowych. Tak wielcy kredytodawcy, jak Banco Popolare, dysponują obligacjami skarbowymi o wartości dwukrotnie przekraczającej własny kapitał podstawowy. Problemy związane z włoskimi obligacjami skarbowymi mogą mieć zatem poważne konsekwencje dla krajowego sektora finansowego – przypomina Althea Spinozzi, manager ds. obrotu w Saxo Banku.

Partie populistyczne, które wygrały wybory, za kryzys we Włoszech obwiniają euro. Wiele osób pamięta, że w latach 80. przemysł z północy Włoch był uznawany za poważnego konkurenta dla niemieckich fabryk. Działo się tak, gdyż lir, włoska waluta, był ówcześnie słaby, co czyniło włoskie wyroby bardziej konkurencyjnymi. Raport przygotowany w 2014 r. przez analityków Mediobanca wskazuje, że konkurencyjność i wzrost produkcji we Włoszech traciły tempo za każdym razem, gdy w ciągu ostatnich 40 lat wiązano kurs lira z marką niemiecką. Po tym jak przerywano to powiązanie, następował powrót koniunktury gospodarczej. Analitycy Mediobanca wskazują więc, że korzenie obecnego kryzysu we Włoszech leżą w 1996 r., gdy po raz ostatni związano lira z marką, co poprzedzało wejście kraju do strefy euro. Włoska gospodarka jest wrażliwa w 67 proc. na zmiany kursu euro, gdy niemiecka w 40 proc. Wspólna waluta jest zaś dla Włoch po prostu zbyt silna. Szczególnie odbija się na gospodarce ich południowych regionów, gdzie koszty pracy są podobnie niskie jak w Turcji czy Europie Wschodniej, ale stosunkowo silne euro sprawia, że wyprodukowane tam dobra przegrywają konkurencję na światowych rynkach. Skutki niedostosowania kursu euro do kondycji włoskiej gospodarki są bardzo mocno odczuwalne przez spółki mające fabryki na prowincji.

Produkcja przemysłowa jest na podobnym poziomie jak w latach 80. Gospodarcza mizeria, jaka dotknęła Włochy, kiepsko wygląda nawet w porównaniu z przedwojennym kryzysem. Od 2008 r. do 2014 r. włoska gospodarka skurczyła się o 9,1 proc., gdy w latach 1929–1939 PKB wzrósł o 16 proc. Włochy posiadały wówczas własną walutę, a reżim Mussoliniego starał się fiskalnie stymulować gospodarkę. Ostatnie włoskie rządy tego robić nie mogły.

Włochy były jednym z epicentrów kryzysu w strefie euro. I trudno się temu dziwić. Są trzecią pod względem wielkości gospodarką Eurolandu i jednym z jego najważniejszych rynków finansowych. Od lat walczą z wieloma problemami strukturalnymi (które zdaniem części ekonomistów stały się trudniejsze do rozwiązania, odkąd kraj stał się częścią strefy euro) i są zadłużone na około 2,3 bln euro, co stanowi blisko 135 proc. ich PKB oraz 20 proc. całego zadłużenia państw Eurolandu. Kryzys oznaczał dla Włoch straconą dekadę niskiego wzrostu gospodarczego przeplatanego recesjami. Stopa bezrobocia jest tam wciąż wysoka na tle innych państw strefy euro. W kwietniu wynosiła 11 proc., a wśród młodzieży sięgała wówczas aż 31,7 proc.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Finanse
70 tys. zł za doradzanie w czasach PiS. PZU zrywa umowę z rektorem UW, prof. Nowakiem
Finanse
Cały rynek ściga się z czasem
Finanse
Kłopoty z wyborem nowych władz PFR. Brakuje chętnych
Finanse
Łatwiej o kredyty z EBI na obronność
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Finanse
Tomasz Bursa, wiceprezes OPTI TFI: Lepsza szybka korekta