Krewna kuzynki we wszystkich swoich wersjach pisze bez wschodniobrzmiących wtrętów. Normalnie coś powinno zdradzić znak firmowy kuzynki spod Petersburga. Czyżby była już i nasza polska rasa botów? Nasze narodowe boty?

Kuzynka to wierzchołek góry lodowej. Strajk nauczycieli przyspieszył pewien proces: uderzanie obozu władzy w inteligencję za to, że nie bije równo brawa. Zawody napiętnowane w ostatnich latach to – kiedyś powiedzielibyśmy – inteligencja. Byli prawnicy jako funkcjonariusze rządu Vichy, wcześniej „młodzi lekarze", co to na strajku mieli wsuwać ptifurki z kawiorem. Teraz są nauczyciele, co to zbijają bąki, a od niechcenia za kokosy udzielają korepetycji. Lenistwo jako zarzut wobec całej elity to znak rozpoznawczy rewolucji 2.0. A wirtualna kuzynka płacze...

Psioczenie na elitę jest trendy. Tylko jakie dobro wynika z kształtowania przez media sprzyjające władzy negatywnego stereotypu elity? Dlaczego minister edukacji, która sama kiedyś jako nauczycielka strajkowała, nie jest w stanie powiedzieć antynauczycielskiej nagonce „nie"? Dlaczego nawet ten okrągły stół jest przygotowywany jak kiepski powiatowy sejmik? Jeśli nawet jest on tylko taktyką obozu władzy, to co szkodzi poważnie przygotować jego skład i poruszane tematy? Czy Polska musi być zawsze na łapu-capu?

Jest już blisko celu, już nauczyciele są zmęczeni. Już pedagodzy mają wyrzuty sumienia, że nie uczą, już pogroził im nawet jeden biskup na Wielkanoc. Już słychać, że mieli złą taktykę, już się podzielili, już wyłoniła się grupa radykałów z coraz głupszymi hasłami namalowanymi wyschniętą plakatówką, już się z nich, z ich piosenek podobno śmieje pół Polski. No bo przecież na nauczycieli się kształcili, a nie na macherów od rewolty. Już niektóre szkoły wróciły pod presją do pracy. Można jeszcze docisnąć. Można wszystko, gdy ma się siłę i media. Tylko po co to? Co z tego ma Polska?