#RZECZoBIZNESIE: Krzysztof Kopeć: Ceny leków nie są problemem, tylko dopłaty pacjentów

Krajowym producentom leków resort gospodarczy mówi „inwestujcie i się rozwijajcie", a NFZ „kupimy od was za złotówkę". To jest niespójne – mówi Krzysztof Kopeć, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego, gość programu Marcina Piaseckiego.

Publikacja: 14.02.2019 12:21

#RZECZoBIZNESIE: Krzysztof Kopeć: Ceny leków nie są problemem, tylko dopłaty pacjentów

Foto: tv.rp.pl

Gość przypomniał, że mamy jedne z najtańszych leków w Europie. Jednak te ceny nie przekładają się na dopłaty pacjenta.

- Co drugi lek refundowany pochodzi z naszych fabryk. Jednocześnie w przypadku 75 proc. z tych leków dopłata pacjenta jest mniejsza niż 10 zł - podał Kopeć.

Tłumaczył, że w 2012 r., kiedy weszła ustawa o refundacji leków, zmniejszyły się inwestycje. - Powinniśmy teraz wejść w okres autorefleksji, jak mechanizmami rynkowymi pobudzić gospodarkę i firm, które mogłyby więcej produkować. Szanując firmy produkujące w Polsce, kolejne przeniosą do nas produkcję – prognozował.

Podkreślił, że w Polsce nie ceny leków są problemem, tylko dopłaty pacjentów.

- Kupując lek refundowany w aptece za 100 zł, tak naprawdę nie kupuje się go za 100 zł. Wynika to ze skomplikowanego mechanizmu refundacji. Pacjent idąc do apteki otrzymuje lek po wpłaceniu określonej kwoty, ale to nie jest cena. To jest dopłata pacjenta. Lek kosztuje np. 200 zł. Inny lek z tą samą substancją, który kosztuje 100 zł wyznacza podstawę limitu. Pacjent może kupić który chce, do jednego nie dopłaci nic, do drugiego 100 zł - tłumaczył Kopeć.

To można modyfikować zwiększając poziom limitu i zmniejszając dopłaty pacjenta.

- Natomiast cena to jest osobna rzecz, która podlega negocjacji z Komisją Ekonomiczną. Ona nie zawsze przebija się na dopłatę pacjenta – mówił gość.

Ograniczenie rozwój przemysłu farmaceutycznego w Polsce spowodowane jest tym, że leki są tanie. Leków czasem brakuje w aptekach.

- To jest pochodna najniższych cen. W całej Europie istnieje handel równoległy, więc leki będą wyjeżdżać. Do tego jest nielegalny handel - mówił Kopeć.

- Jeżeli ktoś jest złodziejem to będzie korzystał z okazji. Gdy może zarobić 400 proc. na jednym produkcie, to będzie to robił. Nie powstrzymają go zapisy mówiące o karaniu więzieniem – ocenił.

Gość podkreślił, że potrzebny jest refundacyjny tryb rozwojowy. Jest to zapisane w polityce lekowej, którą przyjął rząd.

- Refundacyjny tryb rozwojowy powinien polegać na tym, że szanujemy tych, którzy tu produkują, dają wartość dodaną dla gospodarki, pozwalamy im konkurować, nie oczekujemy od nich cen na poziomie chińskim. To musi być jeden spójny mechanizm - tłumaczył Kopeć.

- Jeśli mamy nasz własny przemysł to najpierw dostarczy leki u nas – dodał.

Zaznaczył, że wprowadzenie tego systemu nie oznacza, że pacjenci zapłacą więcej za leki.

Gość przypomniał, że państwo wydaje na leki refundowane ok. 13 mld zł rocznie.

- Możemy je wydać różnie. Można kupić wszystkie leki w Chinach czy Indiach, przy okazji rozwijając tamtejszy rejon. Można je też kupić w Polsce. Wtedy wiadomo, że rozwijamy nasz rynek dając pracę ludziom - mówił Kopeć.

- Środki wydawane na krajowych producentów to ok. 2,5 mld zł. Za to leczymy dużą ilość pacjentów, 70 proc. dni choroby jest leczone z leków refundowanych. 27 proc. wszystkich wydatków leczy 70 proc. dni chorób Polaków – dodał.

Zaznaczył, że te 2,5 mld zł wraca do gospodarki w rachunku ciągnionym. W sumie zyskujemy 5 mld zł jako gospodarka. - Jeśli zaczniemy majstrować przy bezrefleksyjnym oszczędzaniu to stracimy drugą część – ocenił.

Kopeć przypomniał, że kiedyś byliśmy hubem lekowym. - Czemu to marnotrawić? Mieliśmy ekspertów, doczekaliśmy się kolejnego ludzi pracujących w branży. Ta branża jest perspektywiczna, odporna na kryzysy. Trzeba inwestować – mówił.

- Resort gospodarczy mówi „inwestujcie i się rozwijajcie", a NFZ „kupimy od was za złotówkę". To jest niespójne. Powinni się spotkać i ustalić jak to ma wyglądać – dodał.

Gość przypomniał, że mamy jedne z najtańszych leków w Europie. Jednak te ceny nie przekładają się na dopłaty pacjenta.

- Co drugi lek refundowany pochodzi z naszych fabryk. Jednocześnie w przypadku 75 proc. z tych leków dopłata pacjenta jest mniejsza niż 10 zł - podał Kopeć.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Materiał partnera
Przed nami jubileusz 10 lat w Polsce
Biznes
Naprawa samolotu podczas lotu
Materiał partnera
Cyfrowe wyzwania w edukacji
Biznes
Rewolucyjny lek na odchudzenie Ozempic może być tańszy i kosztować nawet 20 zł
Biznes
Igor Lewenberg, właściciel Makrochemu: Niesłusznie objęto nas sankcjami