Takie m.in. zagadnienia poruszać będą paneliści pierwszego dnia Europejskiego Kongresu Gospodarczego podczas debat o sytuacji sektora.
– Podstawowym problemem wielu europejskich systemów energetycznych jest funkcjonowanie rynków energii – uważa Joanna Maćkowiak-Pandera, prezes Forum Energii. Jej zdaniem przy coraz większych różnicach podaży energii i popytu na nią problemem jest to, że cena nie odzwierciedla realnego zapotrzebowania. Gdy na rynku jest bardzo dużo energii – powinna być tania, a gdy mało – droższa. Największym wyzwaniem jest więc połączenie dużych bloków konwencjonalnych z małymi, zmiennymi OZE. Zwłaszcza przy zwiększającej się produkcji z wiatru i słońca.
– W kontekście spadających kosztów OZE spełnianie zobowiązań unijnych nie stoi w sprzeczności z interesem gospodarczym – zauważa jeden z menedżerów w energetycznym koncernie. Przyznaje jednak, że kolejne lata mogą być trudne dla energetyki węglowej. W kontekście prac nad tzw. pakietem zimowym nie wiadomo, jak długo będzie ona mogła korzystać z rynku mocy, a reforma handlu uprawnieniami do emisji zniechęca do węgla, dając impuls do inwestycji niskoemisyjnych, zwłaszcza gazowych.
Prezes Enei Mirosław Kowalik uważa, że w polskich warunkach oprócz wysoko sprawnych niskoemisyjnych technologii węglowych, w tym dla kogeneracji (produkcji energii i ciepła), pomostem do zmniejszania emisyjności gospodarki może być właśnie gaz. – Powinniśmy rozważyć większy udział gazu w energetycznym miksie. Warto postawić na opartą na tym paliwie kogenerację, także w mniejszych i bardziej rozproszonych źródłach – radzi.
W ocenie Kowalika budowana infrastruktura (terminal LNG i planowany rurociąg Baltic Pipe) może zapewnić w przyszłości tani dopływ paliwa do gospodarki z własnych złóż na Morzu Północnym. – Jeśli staniemy się gazowym hubem, to będziemy mieli szansę na zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego i możliwość ewolucyjnej zmiany miksu mniej uzależnionego od węgla – argumentuje.