PGE – transformacja albo bankructwo?

Groźba rychłego upadku największego krajowego wytwórcy energii jest przesadzona – uspokajają eksperci. Ale przyznają, że sytuacja branży jest trudna.

Aktualizacja: 16.11.2020 09:35 Publikacja: 15.11.2020 21:00

PGE – transformacja albo bankructwo?

Foto: Bloomberg

Wizja bankructwa Polskiej Grupy Energetycznej już za półtora roku, roztaczana przez prezesa tej spółki, odczytywana jest przez rynek bardziej jako próba wywarcia nacisku na rząd na szybką transformację sektora niż jako realna groźba. Pokazuje jednak, w jak trudnej sytuacji znajdą się za chwilę krajowe koncerny energetyczne, jeśli nie zaczną wdrażać swoich zielonych strategii. Nic więc dziwnego, że wytwórcy energii chcieliby jak najszybciej pozbyć się węglowego biznesu i przenieść go do osobnej państwowej spółki. Jednak sama operacja, choć wydaje się, że jest na nią polityczna zgoda, pozostaje wielką niewiadomą.

Zrzucić balast

Prezes PGE Wojciech Dąbrowski od kilku miesięcy powtarza, że pozbycie się balastu w postaci kopalń i elektrowni węglowych jest konieczne, bo pomoże grupie pozyskać finansowanie dla zielonych inwestycji. Sprawa wydaje się pilna. – Termin do końca 2021 r. byłby dla nas najbardziej optymalny. Jeśli nie wydzielimy aktywów węglowych, to za półtora roku będziemy musieli ogłosić upadłość firmy – stwierdził Dąbrowski, przedstawiając w październiku nową strategię grupy.

Zaledwie kilka dni później wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń w rozmowie z portalem wnp.pl zastrzegł jednak, że tak szybki termin na finalizację transakcji będzie trudny do osiągnięcia. Natomiast to, co może zrobić resort, to do końca tego roku przygotować plan, jak w praktyce przeprowadzić tak skomplikowaną operację. Sam plan to jednak za mało, by PGE mogła zrealizować swoją strategię. Zakłada ona osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r. oraz kosztowne inwestycje w OZE i bloki gazowe. Tylko w najbliższej dekadzie grupa wyda na to ponad 75 mld zł.

Kłopoty na horyzoncie

– Upadłość PGE za półtora roku? Nie zakładam takiego scenariusza – komentuje Paweł Puchalski, analityk Santander BM. – Ale faktycznie, sytuacja PGE i innych koncernów energetycznych jest trudna, a będzie zdecydowanie gorsza od 2024 r., gdy skończą się największe wpływy z rynku mocy, a nie uda się do tego czasu wydzielić aktywów węglowych – dodaje. W jego ocenie determinacja zarządu PGE, by jak najszybciej doszło do odcięcia węglowego ciężaru, pokazuje, że spółka może już za dwa lata mieć poważny kłopot z odnowieniem swoich kredytów i pozyskiwaniem długu na kolejne inwestycje. – Podobne problemy spotkają też zresztą innych wytwórców energii z węgla. Pamiętajmy jednak, że transakcja wydzielenia z grup energetycznych aktywów węglowych powiedzie się tylko wówczas, gdy znajdą się unijne fundusze na podtrzymywanie życia elektrowni i kopalń węgla przeniesionych do nowej państwowej spółki. Czy uda się je pozyskać? W normalnych warunkach odpowiedź byłaby jednoznacznie twierdząca, ale w sytuacji, gdy Polska grozi wetem dla funduszy unijnych, to pytanie nabiera nowego wymiaru – kwituje Puchalski.

Rychłej upadłości PGE nie zakłada też Krystian Brymora, analityk DM BDM. Szacuje, że w ostatnich pięciu latach spółka wypracowała ponad 33 mld zł środków z działalności operacyjnej, które w całości przeznaczyła na inwestycje, z czego aż 13 mld zł poszło na nowe bloki węglowe w elektrowniach Opole i Turów. – Po zakończeniu inwestycji spółka ma więc potencjał do generowania nadwyżki gotówki. Niemniej jesteśmy u progu nowego programu związanego z budową głównie morskich farm wiatrowych. Tym samym wyniki finansowe schodzą na dalszy plan, a kluczowe jest zapowiadane przez rząd wydzielenie z ich struktur aktywów węglowych, co ma umożliwić realizację tego programu – przekonuje Brymora. Zauważa, że dziś niewielu jest chętnych do pożyczania pieniędzy spółkom z „bagażem węglowym". Jeśli więc nie uda się wydzielić tych aktywów w przyszłym roku, to dla spółek oznacza to opóźnienie inwestycji w OZE.

Wizja bankructwa Polskiej Grupy Energetycznej już za półtora roku, roztaczana przez prezesa tej spółki, odczytywana jest przez rynek bardziej jako próba wywarcia nacisku na rząd na szybką transformację sektora niż jako realna groźba. Pokazuje jednak, w jak trudnej sytuacji znajdą się za chwilę krajowe koncerny energetyczne, jeśli nie zaczną wdrażać swoich zielonych strategii. Nic więc dziwnego, że wytwórcy energii chcieliby jak najszybciej pozbyć się węglowego biznesu i przenieść go do osobnej państwowej spółki. Jednak sama operacja, choć wydaje się, że jest na nią polityczna zgoda, pozostaje wielką niewiadomą.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Biznes
Igor Lewenberg, właściciel Makrochemu: Niesłusznie objęto nas sankcjami
Biznes
Wojna rozpędziła zbrojeniówkę
Biznes
Standaryzacja raportowania pozafinansowego, czyli duże wyzwanie dla firm
Biznes
Lego mówi kalifornijskiej policji „dość”. Poszło o zdjęcia przestępców
Biznes
Rząd podjął decyzję w sprawie dyplomów MBA z Collegium Humanum