Szkoły branżowe nie mogą obecnie prowadzić działalności gospodarczej.
– Nawet przychód z wynajmu pomieszczeń szkolnych to przychód organu prowadzącego. Zazwyczaj te pieniądze do szkoły nie wracają. Zostają w starostwie – powiedziała podczas piątkowego śniadania prasowego minister Anna Zalewska. I zapowiedziała, że chciałaby zmienić ustawę o finansach publicznych. W nowelizacji znalazłby się mechanizm umożliwiający pozostawienie pieniędzy w szkole.
Uczniowie dostaną wynagrodzenie
– Marzę o tym, żeby szkoła mogła funkcjonować jak mała firma. Na przykład, by szkoła gastronomiczna mogła zorganizować imprezę i na tym zarobić – powiedziała minister Zalewska. I dodała, że uczniowie mieliby dzięki temu większą możliwość zdobycia doświadczenia zawodowego. Nie pracowaliby też za darmo. Otrzymywaliby wynagrodzenie.
Szkoła to nie pracodawca
Przedstawiciele pracodawców widzą w tym rozwiązaniu pewne wady.
– Szkoła nie zastąpi prawdziwego pracodawcy. Relacje z nauczycielem nigdy nie odtworzą relacji z szefem – uważa Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan. Dodaje jednak, że szkoła mogłaby być formą przejściową w drodze do modelu niemieckiego, czyli kształcenia dualnego. Uczeń powinien jednocześnie uczyć się w szkole, ale też i u pracodawcy.