Premier Mateusz Morawiecki przekonuje, że obecna sytuacja na wschodzie Europy "zdążyła nas wyleczyć ze złudzenia, że pokój i demokracja są dane raz na zawsze".
"W bezpośrednim sąsiedztwie UE i NATO leżą państwa, które stosują wyrachowaną przemoc wobec sąsiadów oraz własnych społeczeństw. Lista narzędzi zadawania tej przemocy jest przerażająco długa: politycznie motywowane zabójstwa opozycyjnych dziennikarzy i dysydentów, ingerencja w procesy wyborcze, próby zamachów stanu, podsycanie konfliktów regionalnych (np. Górski Karabach) czy
nawet brutalna agresja wojskowa (Gruzja w 2008 roku, Ukraina w 2014 roku)" - przypomina szef polskiego rządu.
Zdaniem Morawieckiego, "na końcu każdego z tych działań znajdujemy jeden wspólny mianownik – Rosję". W ocenie premiera, dla Moskwy jedynym argumentem jest argument siły - przemoc, zastraszenie i represje.
Premier przypomina zabójstwo Aleksandra Litwinienki, egzekucję Anny Politkowskiej, zastrzelenie Borysa Niemcowa, próbę ataku chemicznego na Siergieja Skripala, zamach w berlińskim parku Tiergarten oraz próbę zabójstwa Aleksandra Nawalnego.
"To najbardziej znane, acz nie jedyne przykłady, jak Kreml rozprawia się z przeciwnikami. Pełnia władzy i brak krytyki, tylko to się liczy. Nieliczni, którzy się na to nie godzą i występują z otwartym protestem, oddają za swoją niepokorność zdrowie, a nawet życie.