Wartość polskiego eksportu towarów (liczona w euro) zwiększyła się w marcu o 14,9 proc. rok do roku, po zwyżce o 4,9 proc. w lutym. Tak szybko nie rosła od jesieni 2012 r. Import rośnie jednak jeszcze szybciej. W marcu jego wartość skoczyła o 18,9 proc. rok do roku, najbardziej od maja 2011 r., po zwyżce o 9,9 proc. w poprzednim miesiącu.
Nie tylko kalendarz
Dane o wynikach handlu zagranicznego, opublikowane w poniedziałek przez Narodowy Bank Polski, były dla ekonomistów sporym zaskoczeniem. Przeciętnie szacowali oni (w ankiecie „Parkietu"), że eksport w marcu zwiększył się o 11,3 proc., zaś import o 13,4 proc. Wyższych odczytów nie da się więc w całości wyjaśnić tym, że w tym roku marzec liczył więcej dni roboczych niż w ubiegłym roku. Ten kalendarzowy efekt podbił aż do 11,1 proc. rocznie dynamikę produkcji przemysłowej, która w dużej mierze trafia na zagraniczne rynki.
– Na dynamikę eksportu wpływa też dobra koniunktura w strefie euro, która jest naszym głównym partnerem handlowym, oraz poszukiwanie nowych rynków zbytu – zauważyła Urszula Kryńska, ekonomistka z banku Millennium.
Piątkowe dane GUS pokazały bardzo silne ożywienie w handlu z Rosją. Sprzedaż z Polski na ten rynek w styczniu i lutym była o 16,2 proc. wyższa niż przed rokiem, a w całym I kwartale już o 22,7 proc. wyższa. W efekcie Rosja, która po lutym była na dziesiątej pozycji na liście największych odbiorców polskiego eksportu, po marcu znalazła się już na ósmej pozycji. Kwitnie też jednak handel z UE, która jest odbiorcą 80 proc. polskiego eksportu. W I kwartale zwiększył się on o 6,8 proc. rok do roku, w porównaniu z 1,7 proc. w pierwszych dwóch miesiącach roku.
Usługi ciągle na plusie
Dynamikę importu w marcu, podobnie jak w całym I kwartale, podbijała zwyżka cen ropy naftowej w ujęciu rok do roku. W II kwartale ten efekt będzie już słabszy, a wzrost importu prawdopodobnie nieco przyhamuje.