Mianem świętych krów określa się kilka instytucji publicznych oraz sądy, które same sobie ustalają budżety, a prawo do ich skorygowania ma tylko Parlament, a nie jak wobec innych urzędów – Rada Ministrów.
W sumie ich wydatki mają sięgnąć w tym roku ok. 2,5 mld zł. Kto dostanie najwięcej?
Kancelaria Sejmu dysponować ma budżetem w wysokości 481 mln zł, zaś Kancelaria Senatu – 179 mln zł, co w sumie na Parlament daje ok. 660 mln zł. Większość tej kwoty pochłoną koszty pracy posłów i senatorów. Ale Kancelaria Senatu przeznaczy też ok. 75 mln zł na opiekę na Polonią. Z kolei Kancelaria Prezydenta dostanie 168,3 mln zł i jest jedyną instytucją wśród „świętych krów", która swoje potrzeby na ten rok oszacowała na takim samym poziomie jak w zeszłym roku.
Sporo kontrowersji ostatnio wzbudzały m.in. finanse Trybunału Konstytucyjnego, któremu polityczni przeciwnicy wytykali m.in. rozrzutność, zbyt wysokie wynagrodzenia sędziów, itp. Istniało więc ryzyko, że podczas prac parlamentarnych na budżetem państwa, koszty TK zostaną znacznie przycięte. Na koniec okazało się jednak, że posłowie nie zabrali Trybunałowi ani złotówki i dostanie on 33,5 mln zł, czyli tyle na ile oszacował swoje koszty (to 9,3 proc. niż w 2016 r.). Za to Krajowa Rada Sądownicza, która też nie była pupilkiem PiS, nie miała tyle szczęścia. Choć KRS chciała ponad 52 mln zł, głównie na zakup porządnej siedziby, dostanie tylko 13,8 mln zł.
Wyraźnie mniej od oczekiwań dostanie także Krajowa Rada Radiofonii i Sądownictwa (30 mln zł zamiast 38 mln zł) oraz Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych (19 mln zł zamiast 24,7 mln zł). Obie te instytucje chciały zatrudnić więcej pracowników ze względu na rosnącą liczbę obowiązków. Sejm uznał jednak, że będę musieli poradzić sobie dotychczasowymi siłami.