Skanska – gracz numer jeden na polskim rynku – zwolni 1,2 tys. z 6,5 tys. pracowników. Z kolei gracz numer dwa – Budimex – w I półroczu pokazał bardzo mocne wyniki finansowe i rekordową wartość portfela zamówień. Jak, patrząc na te przeciwieństwa, rysuje się przyszłość branży?
W I półroczu produkcja budowlano-montażowa skurczyła się o 12,5 proc. To głównie efekt wstrzymania rozstrzygania i rozpisywania kontraktów infrastrukturalnych przez GDDKiA i PKP PLK po jesiennych wyborach. Instytucje zostały sparaliżowane przez zmiany w kierownictwie, teraz weryfikują plany inwestycyjne – a czas na wykorzystanie funduszy unijnych ucieka. W oczekiwaniu na wysyp zleceń firmy budowlane zainwestowały w sprzęt i pracowników – a utrzymywanie takich zasobów w gotowości kosztuje.
Sukces i obawa
Skanska decyzję o zwolnieniach tłumaczy koniecznością dostosowania struktur do kurczącego się rynku. Prezes Budimexu Dariusz Blocher spodziewa się, że produkcja budowlano-montażowa w 2016 r. spadnie o 10 proc.
W segmencie budowlanym Budimex pokazał wzrost przychodów o 9,4 proc., do 2,37 mld zł. – Niepokoi nas brak przetargów infrastrukturalnych. Dalszy przestój może mieć poważne konsekwencje dla firm. Spodziewamy się, że nowe kontrakty pojawią się dopiero w przyszłym roku – mówi Blocher.
Jego zdaniem nie ma ryzyka dokonywania takich ruchów jak Skanska. – Z naszej strony ryzyko polega raczej na spadku sprzedaży, podczas gdy zakładaliśmy wzrost. Jeśli jednak do połowy przyszłego roku nie będzie nowych przetargów infrastrukturalnych, to i my będziemy musieli się przyjrzeć wielkości zatrudnienia – dodaje.