Polska ma szansę stać się hubem talentów w regionie

Nasz kraj ma już sporo sukcesów, ale i wiele do zrobienia w globalnej rywalizacji o utalentowanych ludzi. W dodatku wokół nie brakuje konkurentów, którzy chętnie wykorzystują nasze słabości.

Aktualizacja: 01.12.2019 21:21 Publikacja: 01.12.2019 20:00

Uczestnicy debaty wielokrotnie zwracali uwagę, że nasze szanse w regionalnej i globalnej rywalizacji

Uczestnicy debaty wielokrotnie zwracali uwagę, że nasze szanse w regionalnej i globalnej rywalizacji o talenty może zwiększyć dobra współpraca między biznesem, rządem, samorządami i organizacjami pozarządowymi

Foto: Fotorzepa/Robert Gardziński

Jakie warunki trzeba spełnić i które rezerwy potencjału ludzkiego wykorzystać, by wzmocnić inwestycyjną atrakcyjność i siłę polskiej gospodarki, o której decyduje dzisiaj dostęp do najlepszych pracowników? W odpowiedziach na te pytania, które zadaliśmy uczestnikom debaty „Polska i jej szanse, aby stać się regionalnym hubem talentów", często powtarzało się słowo współpraca.

– Dbałość o to, by zatrzymać w Polsce dobrych fachowców i specjalistów, a także by przyciągnąć ich z zagranicy, to zadanie dla wszystkich; nie tylko dla strony rządowej, lecz również dla pracodawców i organizacji związkowych, przy dużej roli mediów – zaznaczał Stanisław Szwed, sekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

Resort pracy ma świadomość, że w perspektywie najbliższych lat będziemy potrzebować pracowników, w tym tych wysoko wykwalifikowanych, również po to, aby zrównoważyć odpływ ok. 2 milionów Polaków, którzy wyjechali z kraju w poszukiwaniu lepszych warunków pracy.

W ostatnich latach tę równowagę pomagał utrzymać szacowany na ponad 2 miliony napływ migrantów zarobkowych. Dominują wśród nich obywatele sześciu państw (na czele z Ukrainą), którzy korzystają w Polsce z ułatwionej procedury zatrudnienia w ramach systemu tzw. oświadczeń. Umożliwia on sprowadzanie dużej liczby pracowników do krótkoterminowych, najczęściej prostych prac, np. w usługach.

Wyzwanie zza Odry

Teraz jednak ważnym pytaniem staje się to, jak przyciągnąć więcej wykwalifikowanych pracowników. – W tym kontekście dużym wyzwaniem dla polskiego rynku pracy są zmiany wprowadzane w państwach ościennych, na czele z nową polityką imigracyjną Niemiec. Dotyczy ona głownie pracowników wykwalifikowanych, na których nam również najbardziej zależy – podkreślał Stanisław Szwed. Stoimy więc przed wyzwaniem stworzenia mechanizmów, które sprawią, że wykwalifikowani, w tym zwłaszcza młodzi pracownicy, będą chcieli przyjeżdżać do Polski i zostać tu na dłużej.

Na to wyzwanie zwracał też uwagę Piotr Dziwok, prezes Związku Liderów Sektora Usług Biznesowych (ABSL) i Shell Polska. Podkreślał, że nasz kraj jest nie tylko w bardzo dobrym momencie historycznym, ale też – jako stale rosnąca, dziesiąta co do wielkości gospodarka w Unii – jest świetnym rynkiem do inwestycji. (Docenia to także Shell, który tylko w latach 2012–2018 zainwestował w Polsce 1,5 mld zł.)

Jednak szybko rosnąca polska gospodarka jest głodna zasobów, w tym zasobów pracowników. – Bardzo cenię ambicje rządu, który dąży do tego byśmy przestali być państwem konkurującym na międzynarodowych rynkach głównie niższymi kosztami. Jeśli jednak chcemy konkurować w inny sposób, to musimy przyciągnąć do nas najlepszych, najlepiej wykwalifikowanych pracowników – mówił Piotr Dziwok.

Jak zaznaczał, przede wszystkim powinniśmy zabiegać o Polaków mieszkających za granicą. Na razie jednak nie widać większej skali ich powrotów. Dlatego też jednocześnie musimy zabiegać o pracowników z zagranicy, pamiętając o tym, że kraje Europy Zachodniej czy USA mają specjalne preferencyjne warunki, którymi przyciągają zagranicznych specjalistów. Tymczasem ich przyjazdy do Polski utrudniają bariery administracyjne, w tym skomplikowane procedury legalizacji pobytu i zatrudnienia pracownika, które obecnie często trwają ok. sześciu miesięcy. A każda zmiana stanowiska wiąże się z koniecznością uzyskania nowych zezwoleń. – Procedur nie da się szybko uprościć, więc zanim to nastąpi, może udałoby się wzmocnić kadrowo urzędy zajmujące się obsługą cudzoziemców – apelował prezes ABSL.

Ryzykowne zmiany ZUS

Drugą kwestią – bardzo istotną dla firm i naszej konkurencyjności w walce o talenty – jest stabilność regulacji podatkowych. – Od trzech lat żyjemy pod presją zniesienia limitu 30-krotności składek na ZUS, co nie tylko jest uciążliwe dla firm, ale też wywołuje dużą niepewność wśród pracowników, w tym specjalistów z zagranicy, którzy rozważają przyjazd do Polski – mówił Piotr Dziwok.

– Apelujemy o to, byśmy byli elementem tworzenia nowych regulacji, gdyż zależy nam, by tworzyć w Polsce najlepsze miejsca pracy – podkreślała Jolanta Jaworska, wiceprezes ABSL. Jak zaznaczała, zniesienie limitu 30-krotności ZUS może zahamować rozwój polskiego sektora nowoczesnych usług dla biznesu (BSS), który zatrudnia już ponad 307 tys. pracowników.

– Staramy się ściągnąć do Polski najbardziej zaawansowane usługi, co jednak zależy od przewidywalności i konkurencyjności otoczenia regulacyjnego, od jakości edukacji i od szybkości zatrudniania cudzoziemców – mówiła wiceprezes ABSL, przypominając, że w ciągu ostatniego roku poziom zatrudnienia obcokrajowców w sektorze BSS wzrósł z ponad 10 do 14 proc. – U nas osób z takimi kwalifikacjami po prostu nie ma – wyjaśniała Jolanta Jaworska. Zaznaczała, że coraz wyższy poziom świadczonych w Polsce usług biznesowych wpływa również na płace. Średnie wynagrodzenie w wielu centrach SSC/BPO wynosi obecnie ok. 11 tys., w centrach zaś badawczo-rozwojowych nawet 25 tys. zł miesięcznie. Dzięki temu branża może konkurować o talenty z kraju i zza granicy – w tym także o pracujących tam Polaków. Zmiany w ZUS tę konkurencyjność ograniczą; może się wtedy okazać, że specjalista, który ma w Polsce podobną pensję brutto jak w Wielkiej Brytanii, w kraju „na rękę" dostaje mniej, gdyż obciążenia się wyższe....

Piotr Dziwok zwracał uwagę, że – jak wynika z doświadczeń rekrutacyjnych Shell Business Operations Kraków – dla specjalistów i menedżerów z zagranicy istotna jest także jakość powietrza; jego zanieczyszczenie sprawia, że część z nich rezygnuje z pracy w naszym kraju. Ważną dla nich sprawą, zwłaszcza dla osób o najwyższych kwalifikacjach, jest infrastruktura – w tym napisy i obsługa w języku angielskim czy międzynarodowe szkoły dla dzieci.

Zawalczyć o startupy

Jeśli chcemy wykorzystać potencjał Polski i stać się regionalnym hubem talentów, potrzebne są szybkie działania, tym bardziej że dzisiaj praktycznie wszystkie kraje rywalizują o zasoby rąk do pracy, a na świecie jest potężna konkurencja dla Polski. Widzą ją także Polacy pracujący w globalnych firmach. – My też przecież, w ramach koncernu Shell, jako polska spółka, rywalizujemy o kapitał i miejsca pracy – zaznaczał Piotr Dziwok.

W poprawie jakości powietrza mają pomóc realizowane od ponad roku rządowe programy (w tym „Czyste powietrze", pakiet prosumencki w ramach Energia+), które powinny ograniczyć problem smogu – przypominał Aleksander Siemaszko, naczelnik wydziału krajów europejskich w Departamencie Handlu i Współpracy Międzynarodowej w Ministerstwie Rozwoju.

Zwracał też uwagę na fundamentalną zmianę, która zaszła w ciągu ostatniej dekady, gdy Polska z kraju masowej emigracji zmieniła się w kraj, który przyjmuje najwięcej w Unii emigrantów z państw trzecich. W konkurencji o tych najbardziej utalentowanych mają pomóc działania Ministerstwa Rozwoju, które koncentruje się na dwóch filarach – jeden to przyciąganie talentów, nie tylko pracowników, ale i przedsiębiorców. Jest to celem programu Start in Poland, który obejmuje m.in. uruchomiony w 2018 r. program Poland Prize. Oferuje on kompleksowe wsparcie startupom zakładanym przez cudzoziemców (albo z ich udziałem), które chcą w Polsce rozwijać działalność w szeroko rozumianych sektorach strategicznych. – Staramy się stworzyć warunki, ażeby te osoby przenosiły swoje pomysły, swoją działalność gospodarczą do Polski, tworząc tutaj regionalny hub nie tylko pracy, ale też technologii i startupów – wyjaśniał przedstawiciel Ministerstwa Rozwoju. (W najnowszej, trzeciej rundzie naboru zgłosiło się ponad 400 firm z całej Europy.)

Drugim filarem działań resortu jest zmiana jakościowa polskiej gospodarki – na bardziej innowacyjną. Jej oznaką jest szybki rozwój centrów badawczo-rozwojowych, których liczba wzrosła w ciągu dekady z 10 do 40. Zwiększa to ofertę dobrych miejsc pracy, np. dla powracających z zagranicy polskich specjalistów. Jak zaznaczał Aleksander Siemaszko, Ministerstwo Rozwoju angażuje się także w pozyskiwanie talentów na świecie – w tym w Londynie, który jest dzisiaj hubem polskich talentów za granicą.

W maju br. resorty rozwoju i rodziny zorganizowały tam pilotażowe targi pracy – z udziałem firm z ABSL. Targi spotkały się ze świetnym przyjęciem wśród polskiej emigracji, więc w planach są kolejne imprezy. Tym bardziej że – jak przypominał wiceminister rodziny – ponad połowa Polaków, którzy od ponad pięciu lat przebywają w Wielkiej Brytanii czy Irlandii, deklaruje w badaniach zdecydowaną chęć powrotu do kraju. Chcąc zwiększyć ich liczbę, potrzebne są nie tylko działania rządu, ale i przedsiębiorców, który będą tworzyć dobrej jakości miejsca pracy. Powinniśmy też zawalczyć o pracujących za granicą polskich ekspertów i badaczy.

Globalna rywalizacja

Kamil Wyszkowski, prezes Rady Global Compact Network Poland, przypominał, że według niedawnej analizy GUS, obciążenie aparatury laboratoryjnej i badawczej wynosi w Polsce zaledwie 18 proc. – Zadbaliśmy o nowoczesną infrastrukturę, ale nie zadbaliśmy o ludzi, którzy wyjechali z kraju – podkreślał szef Rady Global Compact Network Poland, która wraz z Oxfordem i Cambridge współtworzy Science: Polish Perspective – wydarzenie łączące doktorantów i polskich badaczy na anglosaskich uczelniach. Część z nich chętnie wróciłaby o Polski, która nie ma jednak szans, by konkurować z poziomem zarobków MIT czy Cambridge.

Jest na to sposób. Kamil Wyszkowski zwracał uwagę na znaczenie rozwoju dyplomacji ekonomicznej. Pomogłoby to Polsce włączyć się w globalną dyskusję na temat megatrendów technologicznych i zawalczyć o finansowanie w ramach globalnych projektów inwestycyjnych. A polskie laboratoria połączone z polskimi naukowcami i wsparte środkami z wielomiliardowych funduszy powierniczych zarządzanych przez Adaptation Fund mogłyby konkurować o najlepsze talenty. Tą drogą powinni też iść polscy przedsiębiorcy, biorąc przykład z Danii, gdzie małe i średnie firmy są w stanie zdobyć 4 mld z wartych 19,4 mln dolarów rocznie przetargów ONZ.

Udział w międzynarodowych przetargach zapewniłby polskim firmom środki na rozwój i na coraz lepsze warunki pracy, których oczekują dziś także imigranci zarobkowi. – Czasy, gdy pracownik z Ukrainy pracował za parę złotych dziennie już minęły. Dzisiaj, chcąc go utrzymać, musimy mu stworzyć dobre warunki pracy – zaznaczał Stanisław Szwed, dodając, że atrakcyjność pracy w Polsce zwiększa podwyżka płacy minimalnej. Z kolei w stabilizacji imigracji zarobkowej z Ukrainy pomagają takie zmiany jak ozusowanie umów zlecenia – już ponad 600 tys. Ukraińców w Polsce jest ubezpieczonych.

– Polska ze względu na wzrost płac i poprawę jakości miejsc pracy będzie coraz bardziej atrakcyjna dla migrantów zarobkowych, ale musimy być świadomi, że firmy i kraje konkurują między sobą o tę samą pulę talentów – przypominała Anna Rostocka, dyrektor Biura Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (IOM) w Warszawie.

Potwierdził to Kamil Wyszkowski wspominając, jak podczas niedawnego posiedzenia UN Global Compact Government Group w Sztokholmie ze zadziwieniem słuchał dyskusji Niemców ze Szwajcarami. Rozmawiali o tym, w jaki sposób można wyciągnąć z Polski zasoby pracy, wykorzystując m.in słabości polskiego prawa i nasze opóźnienia w zakresie ułatwień dotyczących legalizacji pobytu i pracy cudzoziemców.

Konieczna współpraca

Jak zaznaczała Anna Rostocka, niezbędna jest większa współpraca instytucji publicznych, pracodawców i organizacji pozarządowych (NGO). – Współpraca między biznesem, rządem i samorządami jest kluczowa – musimy ze sobą rozmawiać i wzajemnie się słuchać podkreślała Jolanta Jaworska

Piotr Dziwok zwracał uwagę, że firmy członkowskie ABSL już dawno wyraziły konieczność współpracy. – Może się wydawać, że mamy różne cele, lecz nasze długofalowe interesy są identyczne – zaznaczał, przypominając, że nie brakuje też przykładów współpracy sektora nowoczesnych usług dla biznesu z instytucjami publicznymi. ABSL wspólnie z ministrem Kościńskim opracował program tworzenia miejsc pracy w mniejszych ośrodkach. – Od kilku lat mamy też marzenie, by wspólnie z którymś z ministerstw zrealizować program, który pomógłby na większą skalę przyciągnąć do Polski wykwalifikowanych pracowników z zagranicy. Zachęcalibyśmy w nim do powrotu Polaków przebywających za granicą, promując też Polskę wśród zagranicznych specjalistów – podkreślał prezes ABSL.

– Pomysł kampanii informacyjnej jest świetny, gdyż każda migracja zaczyna się w kraju pochodzenia– mówiła dyrektor biura IOM. Dla potencjalnego migranta bardzo ważny jest dobry dostęp do informacji o warunkach zatrudnienia i życia w kraju, do którego się wybiera. Im więcej o nim wie, tym większe jest też prawdopodobieństwo sukcesu na miejscu i pozostania na dłużej.

Anna Rostocka zwracała też uwagę na znaczenie etycznej rekrutacji cudzoziemców; IOM od pewnego czasu promuje jej standardy wśród pracodawców i agencji zatrudnienia. Chęć współpracy w tej sprawie zadeklarował też wiceminister rodziny, zaznaczając, że każdy przykład łamania praw ukraińskich pracowników odbija się szerokim echem za granicą. Dużą odpowiedzialność mają tu agencje zatrudnienia, które powinny rekrutować i wynagradzać imigrantów zarobkowych w uczciwy sposób.

Dyrektor biura IOM w Polsce przypominała, że dla migrantów bardzo ważna jest nie tylko sama płaca, ale i również jakość życia. Dlatego tak duże znaczenie ma przemyślana polityka migracyjna, która powinna być spójna z innymi politykami – w tym społeczną, ochrony zdrowia czy edukacji. Dlatego tak ważna jest tu kwestia partnerstwa i współpracy instytucji publicznych, firm, samorządów i NGO.

Kamil Orzeł z zarządu Fundacji Republikańskiej zwracał uwagę. że ponad 2 mln pracowników z zagranicy to duża grupa nie tylko przy 16,5 mln pracujących w Polsce,lecz także w skali całego 38-milionowego społeczeństwa. To powoduje, że coraz częściej w debacie publicznej będą się pojawiały kwestie związane z integracją cudzoziemców. Może więc warto rozpocząć też dyskusję o tym, czy osoby przyjeżdżające do prostych prac powinniśmy przyjmować równie otwarcie, jak specjalistów, zwłaszcza wobec postępującej automatyzacji i robotyzacji.

– Cudzoziemcy pracują często w takich sektorach, jak gastronomia czy hotelarstwo, które trudno jest automatyzować – zaznaczał Aleksander Siemaszko, zwracając też uwagę na potencjał dużej liczby studentów zagranicznych w Polsce, głównie z Ukrainy. Anna Rostocka przypominała zaś, że wielu Ukraińców wykonuje u nas proste prace chociaż mają wysokie kwalifikacje – warto więc zadbać o ich łatwiejsze uznawanie. I ułatwić im dłuższą pracę w Polsce.

Stanisław Szwed zapowiedział, że jedna z propozycji MRPiPS w ramach prac nad polską polityką migracyjną będzie dotyczyła łatwiejszego przejścia z krótkoterminowego zatrudnienia do długoterminowej albo stałej pracy. Zaznaczał, że Polska ma już dobre i sprawnie działające regulacje dotyczące krótkoterminowej pracy cudzoziemców – prawie 300 zawodów zostało zwolnionych z testu rynku pracy, a większość spraw jest rozpatrywana w ciągu siedmiu dniu. – Szukajmy rzeczy, które są wspólne dla nas wszystkich w obecnych realiach politycznych i emocjonalnych – mówił wiceminister rodziny.

Czas na debatę o migracji

Piotr Dziwok zwracał uwagę, że nie tylko w Polsce, ale także w innych krajach, w dyskusjach o migracji widać ścieranie się argumentów ekonomicznych z politycznymi. Dlatego kluczowa jest edukacja.– Rozmowa o cudzoziemcach przyjeżdżających do Polski nie zawsze jest popularna. Jednak zatrudnianie obcokrajowców nie należy w Polsce do kategorii, którą Anglicy nazywają „nice to have" – jest to dla nas konieczność – mówił prezes ABSL.

Według niego, niezbędna jest rzetelna debata o migracji, która jednak nie będzie możliwa bez społecznego poparcia. Tego z kolei nie da się zdobyć bez wcześniejszych działań edukacyjnych w skali całego kraju; w społeczeństwie, wśród pracodawców, w szkołach. Wprawdzie wiele firm, w tym pracodawcy z sektora BSS, prowadzą działania edukacyjne, lecz to dalece za mało. – Im mniej dyskusja będzie upolityczniona, a bardziej oparta na faktach, tym lepsza będzie polityka migracyjna – podkreślała Anna Rostocka.

Jak zaznaczała Katarzyna Lorenc, ekspertka BCC ds. rynku pracy oraz zarządzania i efektywności pracy, skoro w najbliższych latach polska gospodarka będzie potrzebować dodatkowo około miliona pracowników; to musimy też poszukać rezerw kadrowych w kraju, gdzie mamy duży potencjał w zwiększeniu aktywności zawodowej Polaków. Na tle innych krajów Unii Europejskiej w Polsce mamy np. bardzo niski odsetek aktywności zawodowej osób uczących się, w tym studentów. Dlatego tak cenny jest sektor nowoczesnych usług dla biznesu, który uczy młodych ludzi pracować, wyznaczając też wysokie standardy pracy.

Drugą grupą z potencjałem są osoby 50 + tu też mamy jeden z niższych wskaźników aktywności zawodowej w Europie. Jak zaznaczała ekspertka BCC, chociaż polskie firmy od lat pracują nad poprawą jakości stanowisk pracy czy relacji w firmach, i dokonały tu dużego postępu, to nadal mają duże rezerwy w organizacji pracy. A poprzez jej poprawę można znacząco zwiększyć efektywność pracowników.

Zdaniem Katarzyny Lorenc, jeśli chcemy stać się regionalnym hubem talentów, musimy też lepiej rozwinąć współpracę uczelni z pracodawcami, którzy mają problem ze słabym przygotowaniem absolwentów do pracy. Stanisław Szwed przypominał, że chociaż o potrzebie dopasowania edukacji do potrzeb rynku pracy rozmawiamy od 30 lat, to sytuacja na rynku jest tak dynamiczna, że problem nadal jest aktualny. Dlatego trzeba iść w kierunku dwuzawodowości i przygotowania ludzi do szybkich zmian.Dobrym instrumentem, który pomaga przedsiębiorstwom w szkoleniach, przekwalifikowaniu pracowników jest działający w ramach Funduszu Pracy Krajowy Fundusz Szkoleniowy zwiększony w tym roku do 240 mln zł. – Po zmianie systemu dofinansowania firmy mają większą możliwość korzystania z tych środków – zaznaczał Stanisław Szwed.

Wykorzystać rezerwy

Kamil Orzeł podkreślał, że grupą, którą można określić jako nisko wiszący nad rynkiem pracy owoc, są osoby niepełnosprawne. Chociaż w Polsce jest prawie 1,7 mln takich osób w wieku produkcyjnym to współczynnik ich aktywności zawodowej wynosi tylko 30 proc., podczas gdy w krajach wysoko rozwiniętych – 50 proc. Wyrównanie tej różnicy zapewniłoby ok. 300 tys. potencjalnych pracowników. Wyzwaniem jest jednak aktywizacja zawodowa osób z niepełnosprawnościami, która napotyka tu wiele barier; jedną z nich jest ryzyko utraty renty w razie podjęcia pracy choćby na pół etatu.

Katarzyna Lorenc podkreślała, że niepełnosprawni pracownicy często nie myślą nawet o tym, by aplikować do firmy, jeśli nie ma tam wyraźnego komunikatu o otwartości na takie osoby. O otwartości niepełnosprawnych pracowników mówił prezes Shell Polska. – Od kiedy zaczęliśmy promować ich zatrudnienie, okazało się, że już wcześniej mieliśmy wielu pracowników z niepełnosprawnościami, którzy nie chcieli się do tego przyznawać – zaznaczał.

Wskazał też, że bardzo ważną grupą, której potencjał wciąż jest niewykorzystany są kobiety. W ich większej aktywizacji na rynku pracy mogłyby pomóc regulacje ułatwiające dzielenie się etatem czy zatrudnienie na część etatu, ale też promowanie korzystania z urlopów rodzicielskich przez ojców. Ułatwiłoby to awans kobiet na wyższe stanowiska w firmach, gdzie ich udział nadal jest niewielki– co wpływa też na lukę płacową dzielącą zarobki kobiet i mężczyzn. Jak jednak przypominał wiceminister Szwed, i tak Polska ma jedną z najniższych luk płacowych w Unii Europejskiej.

Jakie warunki trzeba spełnić i które rezerwy potencjału ludzkiego wykorzystać, by wzmocnić inwestycyjną atrakcyjność i siłę polskiej gospodarki, o której decyduje dzisiaj dostęp do najlepszych pracowników? W odpowiedziach na te pytania, które zadaliśmy uczestnikom debaty „Polska i jej szanse, aby stać się regionalnym hubem talentów", często powtarzało się słowo współpraca.

– Dbałość o to, by zatrzymać w Polsce dobrych fachowców i specjalistów, a także by przyciągnąć ich z zagranicy, to zadanie dla wszystkich; nie tylko dla strony rządowej, lecz również dla pracodawców i organizacji związkowych, przy dużej roli mediów – zaznaczał Stanisław Szwed, sekretarz stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
XX Jubileuszowy Międzynarodowy Kongres MBA
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie
Biznes
Niedokończony obraz Gustava Klimta sprzedany za 30 mln euro
Biznes
Ozempic może ograniczyć picie alkoholu i palenie papierosów
Biznes
KGHM rozczarował. Mniej produkuje i sprzedaje